kwi 26 2010

chrzciny


Komentarze: 0

W sobote zostalam matka chrzestna. A chrzesniaka mam zajebistego. A do tego aparacik bedzie niezly. Przynajmniej na takowego sie zapowiada. Imiennik Terrorista. To imie jednak ma cos w sobie.

 

Sliczny, siedmiomiesieczny bobas, o wielkich oczach krazacych wkolo glowy, ciemnych gestych wloskach i powalajacym usmiechu. Cud malina, normalnie do schrupania.

 

Chrzest nie byl typowy, bo Terroristek chrzczony byl w drugiej dobie zycia przez pielegniarki. Niby wszystko tak samo, ale bez lania glowki woda. I rodzice nie prosza o chrzest, tylko o wstapienie na lono Kosciola. Czy jakos tak.

 

Maly zjadl sobie mleko. Rozgladal sie i wiercil, gadal, zerwal mamie korale, wcinal swoja szatke (w koncu jego nie?).

 

Ja antychryst, zostalam zmierzona przez starszego ksiedza takim wzrokiem, ze jakby mogl zabijac, to od razu pogrzeb by mi zrobili. Bo nie poszlam do komunii. Pewnie sie zastanawial jakim cudem pozwolenie na chrzestna dostalam. A dostalam po znajomosci, bo inaczej w zyciu by mi zaden ksiadz nie dal. Ale rodzice dziecka wiedzieli z kim maja do czynienia:) Zreszta tacy sami... hehe, tyle, ze po slubie koscielnym i do komunii moga przystepowac.

 

Niestety sobie maludy nie ponosilam, bom zdziebko chora bylam. Jeszcze w srode temp prawie 39st, wypluwajace pluca i rolka papieru w rece, coby podlogi nie osmarkac. I niezbyt tomna bylam. Dzieciarnia samopas latala pol dnia. Cud, ze sie nie pozabijali. A ja lezalam jak kloda i po raz pierwszy i pewnie ostatni, cieszylam sie, ze moje dzieci nie jadaja sniadan. Nawet im nie przygotowalam nic, bo nie mialam sil. Ominelo mnie wciskanie, proponowanie i robienie kilku opcji, nerwy, bo i tak kazdego ranka konczy sie tak samo - Miszelin moze 2 razy chleb ugryzie, a Terrorist nic nie tknie.

 

Czwartek ciut lepszy byl, ale nadal kwekalam straszliwie. W piatek zastanawialam sie jak tam dojade, bo mi Miszelina na dokladke rozlozylo i Slubny powoli zaczynal sie rozkladac (na czynniki pierwsze:) ).

 

Tesciowa zaproponowala, ze zajma sie dziecmi. I tak juz wiadomo bylo, ze nocowac nie bedziemy. 150 km tam i 150 km do domu.... Slubnego rozlozylo dokladnie.

 

Nic. Za 2tyg naciesze sie chrzesniakiem. Przynajmniej taki jest plan. Chyba, ze nadal bedziemy chorowac.

ciernista : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz