sie 02 2009

weekend


Komentarze: 0
Ostatnie dwa dni spedzilismy nad jeziorem. Z tesciami, Domika i Malina.

Slonce mnie po raz pierwszy w zyciu nie wzielo. A musze wspomniec, ze z tym nigdy problemow nie mialam. Nie zebym plackiem lezala, ale trochu czasu na sloncu bylam. A tu ni chuja. Ale rozpaczac nie bede. Przynajmniej czerniaka sie nie nabawie:)

Terrorist szalal w wodzie. Sam soba sie zajmowal. Dostal od dziadka dmuchanego, wielkiego raka. Siadal, plynal, zawracal, parkowal w "garazu" na brzegu i tak pol dnia. Dziecko bezproblemowe.

Miszelin spal i jadl i patrzyl. A przy domku sie turlal i wcinal chrupki namietnie.

Ja dzisiaj nawet sie zamoczylam, a co za tym idzie poplywalam. A ja to musze miec wode goraca, zeby wlezc. To oznacza, ze za czesto nie wchodze do zbiornikow wodnych:) Nawet w Grecji kilka lat temu musial mnie Slubny podstepem wpakowac do wody.

Katek spi dzisiaj w domu. Bo wczoraj znowu byl na wakacjach u dziadkow. Dzieki temu dzisiaj spalam do 11.00 z godzinna przerwa zabawy z Miszelinem.

Jestem wyrabana. Sie zobaczy jak dzisiaj noc bedzie wygladac...
ciernista : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz