a juz tak dobrze szlo
Komentarze: 0
A teraz ja przed kompem, a maly walczy w lozeczku. I zlamalam zasade, bo go wytargalam juz 2 razy. Fakt, ze sprawdzalam, czy sie nie obkichal. Ale to chyba troche pretekst byl.
Jezusie nadzieja. Mruczy sobie zalosnie. Ale wczesniej tez tak bylo i skonczylo sie wrzaskiem.
Musze byc twarda, bo jak sie zlamie, to dzieciak juz nic z tego nie bedzie rozumial. Bo niby skad ma wiedziec czemu sluza te "zamkniecia" w lozeczku? Czemu nagle nie moze zasnac przy cycusiu, wtulony w mame? A najlepiej razem z mama w lozku.
... cisza... bloga cisza panuje w sypialni... tylko zmywarka wydaje dzwieki... i ruch uliczny... ale zadnego Miszelinowego skowytu, mruczenia, pojekiwania...
dzieki!!!
To lece herbatke sobie zrobic i poczytam. Chociaz tez powinnam sie przespac. Jak zombi wygladam. Katek w nocy zrobil pobudke. Awanturowal sie, ze "mamusia ma przyjsc. tatusiu ty nie mozesz!!!". A mamusia karmila Miszelina i nie mogla.
Na koniec Slubny zostal w lozku Katka, Terrorist przyszedl do nas i tak kimalam z moimi skarbami. Tyle ze Miszelin wstawal, siadal, pogadywal... A jak juz Miszelin padl, to Terrorist postanowil ogladac bajke. Wybilam mu to z glowy. Poszedl do Slubnego... budzac mi Miszelina... A bylo juz cos po 4.00.
Czyli wiadomo jak wygladam:)
Dodaj komentarz