Eh szkoda gadac. Jestem sobie mezatka. Mam slodkiego Tuptaska, Kluska w drodze. Domek sie buduje. Ogolnie nie jest niby zle. A jednak. Cos nie gra. Nie jestem szczesliwa. Zadbal o to moj Slubny. Wtedy kiedy go najbardziej potrzebowalam, on wybieral towarzystwo kumpli. Kiedy zarywalam noce przy Tuptasku, Slubnego nie bylo przy nas- delektowal sie pifkiem, kiedy mial pomoc w sprzataniu lub czymkolwiek wymawial sie zmeczeniem lub wybywal do rodzicielki.
Tym sposobem wrocila do mnie przeszlosc. Wrocil On. Coraz czesciej pojawia sie w moich myslach. Coraz czesciej mam poczucie, ze kiedys cos przegapilam, nie dalam sobie, nam szansy. Wiem, ze kolorowo tez by nie bylo, ale moze lepiej??
Dodaj komentarz