chorobsko nas dopadlo
Komentarze: 1
Wu wsciekla byla. Chciala winka sie napic, a tu Ony zostawil koncowke na dnie:) Hehehe. Luj latal miedzy nami. Przeziebienie go bralo. Angina chyba z tego sie rozwinela.
Wrocilam do domu, a tu mi z pokoju Terrorista kaszel dobiega. Balam sie o Miszelina, a zaatakowalo z innej strony. W nocy temperatura. Wywalilam Slubnego, coby z nim spal.
I sie zemscilo. Od niedzieli Slubny tez pociagajacy, narzekajacy i marudzacy. Nie miala baba klopotu...
W poniedzialek przyszla lekarka. Osluchala, w gardla zerknela, zapisala leki. Cala trojke dalam pod lupe.
Miszelin do wczoraj sie trzymal, ale tez go dopadlo. Najgorsze, ze nie daje sobie lekow w gardlo wepchnac. Wszystko wypluwa. Wlewam do mleka. Jedyna nadzieja, ze zostana w zbuntowanym organizmie. I mnie tez rozlozylo:(
Dzis juz lepiej. Miszelin tez nie mial temperatury. Lekki katar i kaszel raz na 3h.
Terrorist juz ma chyba dosc siedzenia w domu. Dzisiaj wrzeszczal, bil malego, wymuszal i kombinowal jakby tu utruc mi zycie. Jutro do niani pojdzie. Zreszta jego choroba trwala 24h i wydobrzal. A co wszystkich wkolo zaprawil to jego.
Ze mna tez lepiej. Sie zdaje. Bede zyc:)
Dodaj komentarz