dzieciaki
Komentarze: 0
Drugiego dnia po powrocie do domu byly 2 sytuacje, kiedy Mlody byl zazdrosny. Juz mial wychodzic do niani i czekal na Slubnego, ktory zaczal przemawiac czule do Kluska. Na szczescie wystarczyl moj znak, a Sluby sie polapal i od razu zainteresowal wycofujacym z lazienki, smutnym Terrorysta.
Druga sytuacja miala miejsce, wieczorem, kiedy to Slubny wyszedl ze Szwagrem na fajke, a ja zostalam sam na sam z uczepionym cyca Kluskiem i chcacym cos mi pokazac Terrorysta. Biedak wzial swoja eje (pielucha) i dyda i poszedl do swojego pokoju. Usiadl na lozku i udajac, ze nie patrzy, ze spuszczona glowa, smutna minka siedzial i obserwowal. Zal mi go bylo strasznie, ale nie dal sie przekonac, zeby usiadl kolo mnie i sie przytulil. Sytuacje przejal Slubny. I chyba wytlumaczyl Starszemu, dlaczego mama musi karmic dzidzie.
Bo nastepnego dnia Klusek jeszcze dobrze nie zapiszczal, mruczal cos przez sen, albo raczka ruszyl, a Terrorysta dobiegal do mnie, podnosil bluzke i wolal "mama ama, dzidzia". No i trzeba bylo tlumaczyc, ze dzidzia wcale nie chce ama. Oj latwo nie bylo.
Co chwila podchodzi do Kluska, glaszcze po glowce. Ledwo ide do lazienki przewijac, leci za mna z sudokremem i krzyczy "mama k(r)em", po czym otwiera, macza palucha i czeka az zabiore krem z jego paluszka i posmaruje malego. No i od razu kaze karmic.
Tylko smoka zabiera ciagle malemu i przywlaszcza sobie. No i eje, ktore Klusek ma podkladane pod buzke jak pije mleko. Ciagle szukam tych pieluch. Albo pierworodny chodzi i piszczy "eja, nie ma, eja".
Dodaj komentarz