dzien dla mnie
Komentarze: 2
Slubny spal u Terrorysty, a my z Kluskiem rozpychalismy sie na lozu malzenskim. I dobrze nam bylo. I spalismy prawie do 12.00 [oczywiscie z przerwami na jedzenie], kiedy to zaczelo sie prezenie Kluska. Na szczescie jakos dzisiaj lagodnie to przeszedl.
Na popoludniowa drzemke Terrorysta tez nie wrocil, bo dziadkowi sie dobrze z nim spi:) i poszli razem kimac. A po poludniu telefon Slubnego czy moga jechac do Miasta na zakupy. A niech jada nawet i na tydzien:). No przegielam. Teskno mi za pierworodnym i smutno mi bylo jak go wczoraj zostawialam, ale chwila wytchnienia tez mi sie nalezy.
No to se poukladalam nabytki gwiazdorowe, poprzestawialam w szafach coby pod reka bylo i sie pomiescilo.
Kluskowi czas moglam poswiecic nie rozpraszajac sie Starszym i nie udajac, ze sie Malym nie interesuje. I Klusek jakby mniej kolek mial, cobym tylko nie wykrakala.
No i na dietce jestem. Chlebek z maselkiem, wzglednie domowym pasztetem i ryzu na mleku [mam nadzieje, ze z mleka rezygnowac nie musze, bo nie przezyje].
I jakos tak wypoczywam dzisiaj.
A teraz chyba ide poczytac, zanim Klusek podniesie wrzask, domagajac sie mleczarni.
Pozdrowienia :)
Dodaj komentarz