foch
Komentarze: 3
Z rykiem bezsilnosci poszlam do piwnicy pranie wieszac. Slysze na gorze wrzask Terrorysty, ktory zdenerwowal sie moim nerwem. I co? Nawet nie staral sie dzieciaka uspokoic. Wracam, a on dupa przy kompie, a maly drze sie przy drzwiach.
No i sie nie odzywam do niego. O te zdjecia poszlo, a reszta "zbrodni" dolala tylko oliwy do ognia.
Zrobilam kolacje tylko dla mnie i Terrorysty, podczas gdy Slubny siedzial i grzebal w kompie. Jakze sie zdziwil, jak usiedlismy z malym, a dla niego brak herbaty, brak talerza i ogolny brak mojego zainteresowania co on robi.
Bo codziennie to samo. Ja ledwo stojac przygotowuje kolacje - jedyny posilek, ktory mozemy zjesc wspolnie i jeszcze musze sie prosic, zeby laskawie usiadl. Miedzy nogami placze sie Terrorysta. A Slubny albo komp, albo czeka az woda sie zagotuje nic nie robiac w tym czasie, nawet kubkow nie przygotuje, albo tv, albo akurat musi dzwonic.
Po kolacji tez ma w dupie sprzatniecie ze stolu. Nalezalo sie i tyle. A ja szykuje pizamke dla malego, mleko, ogarniam stol, wstawiam myjnie i jeszcze potem lazienke musze ogarnac, bo Slubny przeciez dziecko wykapal.
Jak idziemy spac, to tez do mnie nalezy ogolne ogarniecie, zeby rano jakos wygladalo i maly nie dorwal sie do czegos nieodpowiedniego.
A wczoraj mialam w dupie. Zostawilam wszystko jak stalo. Lacznie ze Slubnym i poszlam spac. Jak wstawalam w nocy to puszki po piwie staly, laptop tak ustawiony, ze Terrorysta bez trudu by go zwalil, pelno talerzy i talerzykow, kubkow i niekapkow walajacych sie po podlodze, obierek po mandarynce, jablku i diabli wiedza czym jeszcze. Jakby tornado przeszlo.
Rano jak siedzialam z Terrorysta te 20 min nim Slubny postanowil zajac sie malym, tez nic nie tknelam. A kusilo, oj kusilo. Bo ja nie znosze balaganu. A ten nygus obiecywal, ze jak sie przeprowadzimy to zacznie dbac o porzadek. I co ? I chuj!!!
No ale jak juz wstal i zobaczyl, ze mnie nie rusza to postanowil sprzatnac, jak pisalam w poprzedniej notce:)
Dodaj komentarz