maj 12 2009

intruz


Komentarze: 3
Gadam sobie spokojnie przez telefon. Praktycznie koncze, bo Klusek zaczyna glosno domagac sie uwagi i zarelka.

I cos mi wlecialo do chaty. Eeee, pszczola... nakarmie malego i sie nia zajme (se pomyslalam). Patrze, duza ta pszczola. Ozesz kurwa!!! SZERSZEN.

Migiem drzwi od pokoju, juz wrzeszczacego Kluska, zamknelam. I wiszac na telefonie z ciocia J. uganiam sie za gnojem. Wielki jak cholera. Wale w niego, ale sprytny. I zdaje ciotce relacje.

Wlecial pod rolete. Wale i wale w te rolete, a ta cholera bzyka nadal. W koncu ciocia sie rozlancza, mowiac, ze wzywa pomoc. Nie zatrzymalam jej, bo juz wystukiwala do kogos. Ledwo sie rozlaczylam, trafilam gada (tudziez owada). Wylecial spod rolety. Dychal jeszcze. Chyba z 10 razy ta gazeta walnelam, a on ciagle ruszal tymi swoimi czolkami i kopytkami. Twarda bestia! Potem na gazete i do kibelka, dla pewnosci. Zagladam,a on sie nie spuscil. Dopiero za drugim razem. Do teraz jak ide za potrzeba zagladam, czy sie nie gramoli.

To sie strachu najadlam. Klusek wyl jakby go ze skory odzierali, a ja walczylam z potworem:) I sie darlam w ta sluchawke, bo pietra mialam.

A z odsiecza przybiegla p. Iwonka. Od tesciow. Ale juz bylo po wszystkim.
ciernista : :
17 maja 2009, 20:32
ja sie tez balam, ale Klusek obok w pokoju byl... i odwaga musiala sie pojawic:)
16 maja 2009, 13:07
Ja bym się strasznie bała tego owada...
kolejny-dzien
13 maja 2009, 09:31
walka zakończona sukcesem:)
pozdrawiam!

Dodaj komentarz