paź 20 2008

kubki


Komentarze: 1
Wczoraj Slubny przewozil meble do swej swiatyni w piwnicy. I reszte gratow. No i moje ksiazki tez juz stoja w kartonach w piwnicy. Trzeba im miejsce znalezc. Poki co dokopalam sie do tych, ktore mam zamiar przeczytac jeszcze przed porodem. Jaka ja szczesliwa jestem. Moje knigi w zasiegu reki... a nie zawalone... w garazu... u tesciow.

Poza ksiazkami uzupelnilam drugie swoje zboczenie - kubki. Bylam na zakupach ze Slubnym w Tesco. Mialo byc po srodki czystosci, ale jak stanelam przy kubkach, to zadna sila mnie z tamtad ruszyc nie mogla. Dopoki nie dostalam czego chcialam. A co ??? ... kaprys ciazowy... i tyle. Kto powiedzial, ze na jedzonko trzeba miec ochote?? Ja mialam na kubki...
ciernista : :
24 października 2008, 10:27
i taki kaprys też fajny... napewno jak goście przyjdą to będzie w czym kawe podać ;p

Dodaj komentarz