mam dola i tyle
Komentarze: 2
ciagle mam oczy pelne lez. nic mnie juz nie cieszy. niby jestesmy razem, ale tak jakby sciana miedzy nami wyrosla. a ja juz mam tego dosc. dosc ciaglego ulegania i starania sie zeby bylo dobrze. ile kurwa mozna, jesli druga strona i tak tego nie widzi. malo tego, jeszcze wykorzystuje to - aha jest ok, Zonka w dobrym nastroju, no to moze uda sie wyjsc z kumplami na piwko bez marudzenia. jakos nigdy nie pomyslal - aha jest tak fajnie, to zostane w domu, zjemy kolacyjke, obejrzymy jakis filmik, spedzimy czas razem.
a do tego jeszcze jego Mamusia wiecznie sie wtracajaca i dajaca rady takie, ze gdyby ktos sluchal z boku to stwierdzilby, ze nie potrafie sie zajac wlasnym dzieckiem i tylko patrze i szukam sytuacji, zeby Tuptaskowi krzywde zrobic. TRAGEDIA. nawet zblizajaca sie przeprowadzka mnie nie cieszy. no bo z czego mam sie cieszyc? ze teraz bedzie wieksza powierzchnia do "stawiania" muru miedzy nami? z tego, ze bede mieszkala blizej Mamusi Slubnego?
tak wyjechac daleko od tego wszystkiego...ukryc sie... niech sie martwia...niech tesknia....mi juz nie zalezy. za dlugo to trwa. peklo cos we mnie i chyba nie da sie tego posklejac...na pewno nie z takim podejsciem Slubnego.
PRZEPRASZAM za dolinujacy wpis, ale tak jest i nie zapowiada sie na rozwianie chmur....
na pewno coś wymyślisz, żeby zwrócić uwagę męża, w końcu znasz go najlepiej:)
Dodaj komentarz