no i Slubny wrocil
Komentarze: 2
Wrocil w piatek wieczorem. Ja bylam skonana po calym dniu. Nieprzespana noc - Klusek cos sie stawial i brzuch mnie strasznie bolal. Nawet myslalam o wezwaniu karetki, ale Tutek sam nie mogl zostac. Maly wstal o 5.00 wlasnie jak zasypialam. O 8.00 przyjechal po nas Tesc. Maly do babci, a ja do lekarza do Miasta. No i ledwo dojechalismy, a juz mnie cholera wziela - godzinne opoznienie w kolejce. Czlowiek placi i jeszcze czekac musi. A ja zle sie czulam i glodna sie zrobilam i Klusek nadal mi brzuch i ..... .
Jak wrocilismy, to musialam isc do poloznych. Wreszcie zalozyly mi karte ciazy - czas najwyzszy w 13 tygodniu, no nie?
No i zrobilo sie popoludnie. Mamusia, mimo ze musiala isc do pracy zlitowala sie i kazala mi isc spac do domu. Te niecale 3 godziny snu chyba uratowaly mi zycie. Po poludniu odebralam Tutka. Mamusia pojechala do pracy ( wlasny interes wiec nienormowany czas pracy), a mnie podwiozla pod blok.
Odwiedzilam sasiadke. Dzieciaki sie pobawily, chociaz Tutek byl momentami marudny, my pogadalysmy i przyszedl czas spania Tutka i ociagajac sie ruszylam do domu.
Juz 3 dzien malego nie kapalam, bo robil takie cyrki, ze nie mialam sily go trzymac. Zreszta wladowal sie na lozko i nim zrobilam mleko (po drodze jeszcze zadzwonilam do cioci) zasnal. Przy sciaganiu bluzki i przebieraniu pieluchy sie przebudzil, ale praktycznie po wytrabieniu mleka zasnal.
A ja mialam jakis dziwny przyplyw energii i zamiast polozyc sie z Tutkiem, wynalazlam jakis film, walnelam sie na kanapie i tak minal mi czas do powrotu Slubnego.
Wczoraj bylam na zakupach. Tzn nic specjalnego - po Tesco sie obijalam, ale jakos sprawialo mi to przyjemnosc. W ostatnim czasie rzadko bywam w marketach. Tylko wrzucalam do wozka "moje zachcianki" i czekalam jak Slubny straci cierpliwosc. Ale nie stracil. Przy kasie mnie zatkalo, ale tez nie marudzil, ze fortune wydal. Hmm. Cos z nim nie tak? No ale ciezarnej tez sie chyba cos od zycia nalezy.
Tutek Slubnemu tez wyrywal sie przy kapaniu. Dziwne, zawsze uwielbial wode. Bedzie ciezko z tym myciem...
a jeśli dobrze opracujesz plan, to Ślubny za jakiś czas opanuje piaskownice i będzie łopatką machał.
Dodaj komentarz