lip 13 2009

pozytywna energia


Komentarze: 0
Nie wiem dlaczego ludzie sie smuca, przejmuja, wpadaja w depresje, doszukuja zmarszczek, umartwiaja i najchetniej przespaliby ten dzien, zeby nie pamietac o uplywie czasu...

Zwlaszcza jak wkraczaja w nastepna okragla sume wiekowa...

We mnie cos dzisiaj wstapilo. Jakas pozytywna sila. Czuje, ze nadszedl moj czas, ze teraz sie cos zmieni. Zmieni na lepsze. Ze teraz zaczne zyc, taka pelnia zycia...

Dzieci prawie odchowane.

Za jakis czas pomysle o powrocie do pracy. A moze poszukam czegos nowego? Sie zobaczy!

Ze Slubnym sie zaczelo ukladac. Sa jeszcze niedociagniecia, bo jest balaganiarzem, a do tego nie moze zrozumiec, ze ja nie jestem jego sprzataczka i sluzaca i ze odpoczynek tez mi sie czasem nalezy. A nie wieczne latanie i przestawanie przedmiotow, karteluszek, ciuchow i innych sprzetow na miejsce. Bo to tez czas zajmuje. MOJ CENNY CZAS! Ale jestesmy prawie na dobrej drodze. A ze PRAWIE robi wielka roznice... sie obaczy.

Dom zbudowany. Moze metraz nie taki jakbysmy chcieli... I brak ogrodka... Ale zawsze co wlasny kat to wlasny. No i plany na nowa budowe hehe (sie Slubnemu marzy).

Psiapsiole w tym parszywym miescie znalazlam. I jest mi lepiej. (Wu to o Ciebie chodzi jakbys czasem miala zacmienie umyslu:) )

Sasiadke tez mam zajebista. A do tego wychowuje moja przyszla synowa:)))

Samochod niedlugo dostane wlasny. Tylko musze sie przelamac do jazdy... a jak juz to nastapi, to bedzie superowo.

Staram sie polubic kwiaty. Dlatego na moim balkonie wisi 13 doniczek z surfiniami. Niektore padly... no ale nie od razu Rzym zbudowano.

I nawet nie patrze krzywo na 30 herbacianych roz stojacych na mym stole...

Nabralam ochoty na posiadanie sukienki. Tak mnie naszlo po poludniu (a jeszcze kilka godzin wczesniej nie uwierzylabym, gdyby mi ktos to powiedzial). Tylko musze schudnac, bo mi brzuch psuje efekt... Bo juz przymierzalam nawet:)

Postanowilam nie wracac do palenia!!! Wczoraj zapalilam ze Slubnym pod te urodziny. Ranny kac fajkowy, nie przypadl mi do gustu. Uwiazanie nalogiem tez nie. W koncu to ogranicza swobode umyslu. Jest sie tak jakby wiezniem swej silnej woli.

Odchudzanie juz zaczelam. Nie wazne, ze ostatnie dni jakos mi nie wyszlo i opychalam sie slodkim, ale juz dojrzewam do zebrania sie w sobie.

Kremy jakies ujedrniajace tez zaczelam w siebie wklepywac...

I jakichs cieni mi sie zachcialo, i paznokci umazanych lakierem, i makijazu...

Normalnie sie nie poznaje.

Chyba mi dzisiaj odbilo.

Wogole mam jakiegos niezdrowego powera dzisiaj. Coby sie to jutrzejsza deprecha nie skonczylo!!! Bo ja siebie nie poznaje.

Energia mnie rozpycha od srodka. Nosi mnie. Pozytywnie mnie nosi. Czuje, ze moglabym gory przenosic.

Boszeeee... dobrze, ze psychiatryk niedaleko....
ciernista : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz