Smutno mi.
Komentarze: 3
Wrocila... na kilkanascie dni... po 6.5 roku. Dzieki Bogu, ze sie zakochala w Polaku z amerykanskim obywatelstwem. I szybko po slubie dostala zielona karte.
Przyleciala do rodzicow na swieta. W drugie swieto ze Slubnym, po drodze zostawiajac dzieciarnie u babc, wlecielismy w odwiedziny. Bylo super. A ludzi, ze szkoda gadac. Sie nie dziwie. Chcial moj babsztyl choc troche nadrobyc te lata i wszystkich rodzicom na glowe sprosila:))))
No i z nia gadalam. Jutro wyjezdza do Krakowa do mamy meza. A 9 stycznia leci "do siebie" do Chicago. Bo ona nasza jest. I tu powinna zostac..., tyle ze zycie uklada karty...
Pozalilam sie i jest mi lepiej. Danusi znaczy sie pozalilam. Latwiej opowiedziec wszystko niz napisac w mailu. Teraz tez latwiej bedzie pisac... bo to co powinna, wie.
Kurde ryczec mi sie chce, bo diabli wiedza kiedy sie zobaczymy. Ale jakby co zaproszenie do niej mam:)))) I kiedys skorzystam... jak w totka wygram, albo bank opier...e. Jakos dam rade. A ze mnie ciagnie w tamte strony, to nie odpuszcze:))) Danka boj sie. Kiedys zrobie nalot!!!
czy można zostawić tak miłą i przyjaźnie nastawioną osobę jak ja? no można? no. nie można.
Dodaj komentarz