sty 02 2009

sylwester


Komentarze: 1
Sylwester spedzilismy w domu. Mimo ze do tesciow przyjechala ciotka i kuzyn Slubnego z rodzina. I Slubny z mina zbucowanego psa probowal wymusic wyjscie do rodzicow. A ja mialam wszystko w dupie i zaparlam sie nogami, rekami, brzuszyskiem, dupskiem i czym tam jeszcze dalam rade i postawilam na swoim. Chcial swieta u mamusi to mial. A ostatni dzien 2008 roku nalezal do mnie.

Owszem Marek z Natalia wpadli do nas. Zobaczyli najmlodsza latorosc, zobaczyli nowe katy, kawke wypili i poszli. Slubny z Terrorysta tez poszedl pobawic sie z kuzynostwem, tzn Terrorysta. Natalia zostala dluzej. Pogadalysmy, wykapalysmy Mlodego i juz po nia dzwonili, ze kolacja. A ja sie wyszykowalam, powalczylam z kolkami Kluskowymi i wrocila reszta moich chlopakow.

Terrorysta bal sie "gangangow" = wystrzalow i lezal kolo mnie na kanapie. Padl o 22.45. Dawid prezyl sie i prezyl. Padl o 23.15. Ja glodna jak cholera, bo od 14.00 nic w gebie nie mialam. A chcialam tak wiecej czasu ze Slubnym... Jak juz sie zmienil...

Dzieciak jak juz zasnely, tak zadne wybuchy ich nie wybudzily. A my padlismy o stalej porze - jakos po 2.00, po karmieniu:)

PS Placek upieklam. Skusilam sie na kawalek.
Golonke nawet ugotowalam... i nawet wyszla.
Tak jakos chcialam cos dla Slubnego...
ciernista : :
majkamb1
04 stycznia 2009, 17:29
ha ha ha mam taką samą porę chodzenia spać około 2 po karmieniu :)

Dodaj komentarz