Tesciowa.
Komentarze: 0
Mam dosc. Wszystko pod dyktando Mamusi Slubnego. Slubny leci na kazde jej zawolanie. Nie potrafi odciac pepowiny, bo tak mu wygodniej.
No i klotnia. Mamusia zadzwonila, ze trzeba wyczyscic samochod i zrobic cos, zeby odpalil, bo za godzine klienci beda i Slubny leci. Jeszcze foch, ze Tutka ma wykapac. Noz kurwa mac!!! Bo niby zmeczony, ale to juz nie bedzie przeszkadzalo w spelnianiu zyczen Mamusi, ktora chyba nie od dzisiaj wie, ze chce samochod sprzedac.
A ja ostatnio fatalnie sie czuje. Kregoslup mi wysiadl calkowicie. Dzisiaj meble ogladalismy ( i zamowilismy stol, krzesla, stolik, szafke pod telewizor i polke), a ja ledwo chodzilam po tym salonie. Masakra. Jak stuletnia babulinka.
Mi nie pomoze, bo zmeczony praca, budowa, zalatwianiem... A ja to niby co???? Opierdalam sie calymi dniami??? Ten przynajmniej siedzi pol dnia na dupie, a ja latam za Tutkiem, ktory ostatnio jak na zlosc wymysla i wymysla. Jakby razem przeciwko mnie byli.
I pomyslec, ze jeszcze godzine temu bylam w dobrym nastroju. Na swoj sposob wypoczeta po pobycie nad morzem... Jeden cholerny telefon... burza w domu nad Tutkiem... zero checi do zycia... biedny Klusek.
Dodaj komentarz