Tydzien w nowym domku...
Komentarze: 0
Balam sie spania Terrorysty w swoim pokoju, w swoim lozku. Niepotrzebnie. Tylko pierwsza noc musialam zwlec dupsko z 6 razy i isc poglaskac szkraba po glowce. Teraz to z reguly raz musze do niego isc. Slubny oczywiscie udaje, ze nie slyszy i tylka nie rusza. Wygodnicki. A ja, coby mi sie dzieciak nie wybudzil, nie szarpie malzonka i nie wykopuje z lozka tylko sama zasuwam. Ale czas to zmienic, bo za przeszlo 2 miesiace bede latala do dwojki. Co to to nie !
***
Tutaj ciagle latam z miotla i mopem. Jak to wykancza. Wszedzie pelno kurzu. A mowili, ze drewniane panele wcale tak nie przyciagaja smiectwa roznego rodzaju. Chwilowo sie pocieszam, ze jeszcze robotnicy paletaja mi sie po piwnicy i wykanczaja, wiec stad tyle tych kotow mi lata. No ale jak sie nie zmieni po zakonczeniu prac piwnicznych, to chyba sie zalamie. Albo urodze pomiedzy zmiataniem a myciem :).
Brakuje mi moich widokow ze starego mieszkanka. Wu wie cos na ten temat. Piekne fotosy robi wschodom i zachodom. Wu tez mi brakuje. Niby daleko nie mamy do siebie, ale wczesniej swiadomosc, ze w paputach mozemy do siebie zaiwaniac, dzialala kojaco. Ojojoj...
Slubny mnie oswiecil, ze 7 pazdziernika przyjda panowie telefon podlaczyc, a co za tym idzie neta. Niewiele mi to da, bo 10.10 jade na tydzien do Rodzicow, czyli nie nadrobie zaleglosci na blogu:(. No ale pewnie to juz ostatni raz przed porodem. Potem nie dam juz rady zajac sie Tutkiem u Rodzicow. Juz teraz mi ciezko.
Zreszta to ja chyba jakas wyrodna czy cos matka jestem. Rano czekam kiedy przyjdzie pora spania malego, a jak sie budzi to juz najchetniej od razu wypchnelabym go do opiekunki. Normalnie zaczynam sie martwic. Psiapsoly pocieszaja, ze to z przemeczenia, ale czy ja tam wiem...
Dodaj komentarz