U tesciow.
Komentarze: 1
Tak. Pobyt u tesciow przezylam. Nawet bezkonfliktowo. A szlam z nastawieniem bojowym. No moze nie bojowym, ale obronnym.
Wylaczylam sie na uwagi, wyciszylam i nie zwracalam uwagi na dobre rady, na to, ze Terrorysta chodzi spac o 22.00 albo i dalej i na kazdym kroku ma spelniane zachcianki przez dziadka, a najlepsze zabawki to gwozdzie, sruby i srubokrety.
Na uwagi, ze jak ja jestem to Terrorysta strasznie niegrzeczny jest, a jak tylko z nimi to aniolek, tez wylaczylam uszy.
Pozwolilam dziadkowi usypiac Terroryste, babci nosic do odbicia i w trakcie kolek Dawida. Mialam gdzies, czy sa zmeczeni czy nie. Oni to odespia, a ja nadal walczyc bede.
Nie moge powiedziec. Tesciowa stanela na wysokosci zadania. Duzo mnie wyreczala. Rano szykowala Króla (Terrorysta zostal tak nazwany jak bylam w szpitalu i juz zostalo) do opiekunki. Ja w tym czasie spalam z Hrabią (Klusek awansowal). Schodzilam na sniadanko w okolicach 11.00.
Nosila razem ze mna do 3.00 w nocy wrzeszczacego z bolu Kluska. Karmila go (jak sie okazalo, ze jednak wiecej karmien wychodzi sztucznych), odbijala, nawet odwazyla sie przewijac.
Tyle ze jakbym po poludniu sie polozyla, to juz by krzywo patrzyli. Dlatego pod koniec pobytu bylam juz wyrabana. Do tego wykanczal mnie wiecznie wlaczony telewizor. Nie wazne czy ktos ogladal czy nie. Jak wylanczalam, zawsze sie ktos pojawil i wlaczyl, po czym znikal. W kuchni wlaczony, w pokoju wlaczony, w sypialni tez (Terrorysta spal z dziadkami w sypialni). Trafialo mnie.
Do tego Slubny mnie wkurwial. Mial brac leki ochronne na jelitowke, jak Terrorysta zalapal. Ale po co? Lepiej wiedzial. W poniedzialek juz o 13.00 wrocil z pracy i lezal do poznej nocy.[ A zanim sie przenieslismy, oznajmil, ze bede musiala byc silna u rodzicow, bo on ma ciezki czas i bedzie do 18-19.00 siedzial w robocie.] We wtorek czul sie niby lepiej. Nazarl sie frytek z majonezem i w srode znowu wrocil wczesniej i zdychal. Ale jak mowilam, ze nie powinien jeszcze jesc ciezkostrawnych gowien, to mu mamusia jeszcze pod nos podtykala, zeby w srode uzalac, sie jaki to synus biedny. I jeszcze mi herbate kazala mu zaniesc. No to uslyszala, ze na wlasne zyczenie jest dzisiaj chory i ja mu nie bede nic nosila. W czwartek tez odsypial, podczas gdy my walczylysmy z kolkami Kluska, ale juz w piatek gotowy byl na piwko z kolegami.
Nie patrzyl, ze moze Dawida zarazic. Dla niego wazniejsze byly frytki, bo sobie nie potrafi odmowic i piwko.
A mamuska tez zamiat zareagowac, to tylko z tym swoim "Ja sie do was wtracac nie bede". Pewnie, ze nie bedzie. Nie potrafila synka wychowac i wie, ze moze sobie gadac, a ten duren i tak swoje zrobi, to po co ma sie wtracac. Tylko mi w wychowanie dzieci ciagle sie wpierdala. Swoich nie umiala, a tu sie wymadrza.
No i szlag mnie trafial jak na Slubnego patrzylam. Dzialal mi dziad na nerwy. Bo glupi jak but, egoista zakichany.
Przynajmniej troche zaleglych gazet poczytalam:). I na swoj sposob od dzeci czesciowo odpoczelam, bo bylo wiecej niz moje rak do pomocy:).
mój też jak mówiłam, jedz rutinoskorbin, ubieraj sie bo sie przezibisz - nic on jest odporny i co...
przyniósł choróbsko i teraz z womu siedzi, do małego sie nie zbliża wiec wszystko na mnie spadło i na noc sie do saloonu przeprowadził :/
nic dodać nic ująć - nam ten ból
Dodaj komentarz