Wyrwalam sie z domu...
Komentarze: 1
Slubnemu zalezalo,zebym wyszla. Sam chcial wyjsc wieczorem. Dlatego zaproponowal, zebym odwiedzila Wu. Coz za przyplyw milosierdzia.
Ale zawsze. Psychicznie odpoczelam.
Zobaczylam Jaska.
Kawke wypilam. Sesje zdjeciowa na dzien dobry Wu odstawila - ku memu niezadowoleniu, bom fotek nie lubie. No ale niech ma kobita. Skoro sprawia jej to przyjemnosc:)
Gadalysmy jak postrzelone. Chaotycznie. W koncu tyle czasu sie nie widzialysmy, tyle tematow na usta sie cisnelo.
Slubny mnie zaskoczyl telefonem : "Wykapac malego?" Tego to sie nie spodziewalam. Chyba bardzo mu na wyjsciu zalezalo:)))
Dodaj komentarz