zalatana dzisiaj bylam
Komentarze: 2
No wiec pakowanie. Klusek robil wszystko, zeby mnie odciagnac od tej czynnosci. Co chwila plakal i marudzil. Dawno juz takiego dnia nie mial.
A jeszcze chcialam posprzatac i jakos sie przygotowac. I dupa. Nie wyszlo. Slubny wczesniej wrocil i sam sprzatal, podczas gdy ja nosilam mojego siedmiokilowca. Kurde kolki znowu zaatakowaly. I ciezko jest.
Teciowa caly obiad zrobila. I to podwojny, bo ja nie jadam tego co reszta:(
Myslalam, ze Slubnego zbije. Bo jak to wyglada. Przychodza w gosci i to se swoim prowiantem. Jakby na kawe nie mozna bylo tylko zaprosic. Ciesze sie, ze nie uparlam sie na pieczenie ciasta, bo nic by z tego dzisiaj nie wyszlo. Wczoraj tez nie bo maly tez byl niespokojny.
Ah, zapomnialabym. Wczoraj bylam na USG brzuszka kluskowego. Upewnilam sie, ze te bole to kolki, a nie jakies gorsze dziadostwo.
He, he a tesciowie dobrze, niech teściowa coś Ci pomoże nawet jakby to był ugotowany obiad - zawsze to pomoc :)
Ja tam jak mnie moi rodzice odwiedzają to zawsze mówię zeby sie na jedzenie nie nastawiali bo ja czasu na gotowanie nie mam - max cherbata + kupne ciastka :)
Dodaj komentarz