Archiwum czerwiec 2009, strona 1


cze 12 2009 znow krwi pobranie
Komentarze: 0
...czyli powtorka z koszmaru.

Katek zostal poinformowany w domu o tym, co go czeka. Ja jestem zwolenniczka informowania dzieci od malego o tym, co ma sie wydarzyc. Ostatnio Terrorist nieswiadom niczego, ufnie wszedl do gabinetu, a potem widac bylo w jego oczach zal do mnie. Pierwszy i ostatni raz go tak urzadzilam.

Tym razem zaczelismy od laboratorium i to stamtad pani dzwonila na oddzial dzieciecy. Pani w laboratorium byla bardzo mila. Zagadywala Katka, a ten kokietowal tymi swoimi wielkimi slipiami za firanka rzes.

Katek sie uspokoil, bo pani powiedziala, ze jego kluc nie beda. Tylko Slubnego. Bo dzieci na dzieciecym.

Mielismy poczekac na korytarzu. Slubny przekonany, ze to troche potrwa poszedl na fajke i po kawe na dol. Ledwo zniknal, wyszla po nas mila pani. Wsciekla na Slubnego, z Miszelinem na reku, Katkiem placzacym sie miedzy nogami, pokonalam wysokosc pietra.

No i mila pani wziela Katka na rece, ze niby mu pokaze spiace dzieci.

Po chwili slyszalam juz tylko krzyk, placz, blaganie...

Bliska bylam placzu. Slubnemu tez sie broda trzesla. (Szybko przylecial po moim telefonie).

A Katek wrzeszczal... za zamknietymi drzwiami... jakies 20m od miejsca, w ktorym kazali czekac.

I tylko slyszlam "mamus chodz!!!", "tatus!!!", "zostaw!!!", "ejeeeee!!!", "daj eje!!!", "maaaaaaaammmmaaaaaaaaa!!!", "nie jób(= rób)!!!"...

Gdybym wiedziala, ze niezaszkodze to bym weszla. Ale wiedzialam, ze jeszcze Miszelin do pobrania.

Miszelin byl krotko. Moze z 2 min. (Katek 10min albo i dluzej). I tylko chwilke zaplakal. Jak go wyniosla mila pani to juz sie usmiechal. Ale pobranie z glowki podobno najmniej boli..., no i nieswiadom byl tego, co sie dzieje.

Na szczescie wyniki Miszelina sa ok. Katek tylko minimalnie ma podwyzszone TSH. Norma do 5, a maly ma 6. (Ostatnio norma byla 4,2 a Katkowy wynik 11,77). Moze bedzie dobrze....
ciernista : :
cze 10 2009 codziennosc
Komentarze: 1
Niby nic nowego sie nie dzieje.

Miszelin zaczal sie budzic w nocy i zamiast zjesc i spac to on sobie pogawedki uskutecznia. Ja niby kimam obok, ale wiadomo jaki to sen. Sen czuwajacy. A na koniec i tak konczy sie bujaniem na reku (bagatela - przeszlo 10kg), dostawianiem do cyca, bujaniem i tak w kolko. Obled.

I tak wypada to jego nawijanie nocne pmiedzy 3 a 5.00.

A o 5.00 ostatnio Terrorist sie budzi i żąda bajki. Kopem budze Slubnego i on sie uzera. I nawet udaje mu sie zagonic Terrorista to lozka. I tak sobie kimaja diabli wiedza do ktorej. Bo ja juz nie kontaktuje. Spie z Miszelinem u boku albo wiszacym na cycu.

Wstaje jak Slubny wychodzi do pracy.

Chyba, ze wczesniej Terrorist wywlecze mnie z ciepelka kołdrowego.

Potem nadrabiam z Miszelinem. Terrorist do niani i od 8.30 my z Kluchem do wyrka. I nawet udaje nam sie wylegiwac do 11.30.

A co? Odbijam sobie. Jak Terrorist byl maly, to chodzilam na rzesach, bo wyprane musialo byc, posprzatane, ugotowane... A teraz ma w d...

Slubny na diecie, wiec nie tyka "normalnego" zarcia. Katek je u niani. Zreszta z mych rak rzadko kiedy raczy cos ruszyc, Miszelin jeszcze na cycku i zaczynam wprowadzac sloiczki, a ja... ??? No coz, dla mnie samej to jakos mi sie nie chce. Od czasu do czasu zupe na 3 dni se zrobie i gra gitara:) Przez to podżeram i zamiast gubic kilogramy, to ja je nabywam :(.

A ze balagan? Czy ogarne czy nie, to i tak wieczorem wyglada tak samo, czyt. przelecialo tornado. A kurze Miszelin od niedawna wyciera, bo sie turla po calej podlodze. Lubi na kaflach lezec hehe. Czekam na efekty, a moze sie uodporni?

Zeby chyba ida Miszelinowi. Dla spokoju dalam mu wczoraj kawal bulki. Wypapral sie niemilosiernie. A jak mu z lapek wyleciala jaki placz byl..., taki pelen nieszczescia, krzywdy.

Marchewke z rosolu tez juz mu dalam, bo ladna byla. Ale zostane przy sloiczkach, bo po jednej marchwi i ziemniaku, to mnie sie nie chce. Zreszta dopiero zaczynam wprowadzac, a raczej zaczne, bo cyckowe dziecie mozna dopiero od 6 m-ca faszerowac innosciami. Tzn mozna wczesniej, ale nie trzeba. A moj Miszelin same widzicie jak wyglada, to po co wczesniej go rozpychac.

Zamowilam nosidlo z allegro. Czekam. Ciekawe czy dojdzie. Bo sprzedajacy malo mial opini, a wplacic trza bylo od razu.

Ciekawe jak bedzie Miszelinowi w nosidle.

I jak przezyja to moje plecy.
ciernista : :
cze 03 2009 Miszelinek:)
Komentarze: 5

Widzieliście ludzika reklamującego opony firmy Michelin?

 

Oto żywa wersja - mój Miszelinek. Oponka na oponce:)

 

 

darmowy hosting obrazków

ciernista : :
cze 02 2009 wieczorne bab esemesowanie
Komentarze: 1

Ja: Hej mam dobre ciacha. Moze wlecisz jutro z Lujkiem?

Wu: Nie moge. Luj w czwartek na szczepienie, wiec wyprowadzam go tylko na powietrze i tylko jak mozna. Oby sie tym razem udalo! Poza tym Bandycie zafundowalam wakacje od czerwca. Jemu tez sie odpoczynek przyda. Wciaz zasmarkany.Wiec sama widzisz... ale dzieki za zaprszenie!

Ja: Oj Ty. To sie smakiem obejdziesz. Moze focie wrzuce na bloga. Ale rozumiem. Zdrowko Luja najwazniejsze. Moze ja wlece ktoregos dnia. Albo jutro na plac zabaw Ci przytargam :). Jak pogoda bedzie ofkors.

Wu: O jesso slodziutki, ciasto dmowej roboty na swiezym powietrzu!! To ja fotostrzal wezme, bo fumfele blogowe, nie uwierza, ze my tak se mozemy! [WIDZICIE, MYSLALA O WAS:)]. Szefowa mi kiedys na pl. zabaw kawe przyniosla, ty ciacho, a ja zamowie z allegro stolik turystyczny i gra muzyka! Hehe. Ciernista, masz moze cisnieniomierz?

 
Ja: Mam i jutro ze stolikiem czekaj.

 
Wu: Oby pogoda byla. A umiesz mierzyc cisnienie? Wybacz, ze pytam, ale ja np sprzety kuchenne mam, a kuchnie prawie w powietrze wysadzilam, he. Zmierzysz mi cisnienie, pani doktor Ty moja?  To duzy sprzet jest? Do torebki wcisniesz? [ Wu zapomniala, ze jakby co miejsca pod wozkiem sporo:)]

 
Ja: Sam mierzy:). (...) Jak ja bym Ci zmierzyla, to pewnie wyszloby, ze nie stolik a trumne trza kupic :).

 
Wu: O, a jak sie dowcip kolezance wyostrzyl, hehe. Ze trumne, to pikus... mi cisnienie skacze jak pomysle, ze sie przekrece przed mezem. Ten mi po zlosci zamowi debowy garniturek wyscielany na rozowo! Tego sie obawiam. Pogrzeb a'la jolanta rutowicz... zesz w morde...

 
Ja: To sie usmialam. Gajerek z różem hehe. Dobra wpakuje sprzet i se pomierzymy. Moze pociagniemy jeszcze trochu. (...) PS Jakbys niedozyla dopilnuje coby jeszcze cekiny byly;).

 
Wu: O Ty podla! Czekaj, czekaj... chlopy nasze nas do grobu wpedza, wiec uwazaj teraz: ktora z nas pierwsza? Jak Ty, to ja Ci leginsy z lajkry zalatwie:) haha! Takie wiesz... lata '80. Se gumka od gaci posmiertnie strzelisz na koniec ceremonii. Wariatka! hehe.

 

No i tak sobie sesemesy slalysmy. Tylko nim mi sie udalo notke stworzyc, to widze u Wu od dawna juz na blogu:) Ale se napisalam dla potomnych:)

ciernista : :
cze 02 2009 Dzień Dziecka.
Komentarze: 4

Niania miala wyjazd do lekarza. Sie rozumie, ze z dwojka zostalam. Tesciow na popoludniowa kawke zaprosilam. Plus szwagra [ w koncu najlepszy wujek].

 

No i za pieczenie sie trzeba wziasc. Frajde mialam, bo tak na codzien to nie mam komu piec. Slubny na diecie, Katek nie lubi zbytnio pieczonego- woli ciacha i czekoladki, ja nie powinnam, bo trocha kilo jeszcze zostalo tu i tam. Nawet wiecej niz trocha. (Ale w koncu po dwoch ciazach, chyba ma prawo, co?) Zreszta sama cala blache mam wciagnac? Nie zebym rady nie dala, bo wieksze ilosci slodkiego potrafie w siebie wrzucic, ale wiecie...

 

Upieklam fale dunaju, a raczej tylko polewe ze stopionych zajecy zrobilam - bom upiekla wieczoro/noc wczesniej:)

 

Zabralam sie za ciasteczka owsiane. Dlugo mi zeszlo wybieranie w internecie przepisu. Ale upieklam. Standardowo zapomnialam, ze na blaszcze trza wieksze odstepy zostawiac, bo ciacha rosna. Niby zostawilam, ale cholery na siebie ponachodzily... Ale i tak dobre byly:) A druga blache zdziebko spalilam. Bo mi Slubny cisnienie podnosil od samego powrotu z pracy. Te dziady potrafia... [a nie wazne, ze juz dzisiaj nie pamietam o co szlo:)].

 

Katek uparl sie przed poludniem, ze jeszcze mam muffinki zrobic. Myslalam, ze zapomni po spaniu. Niestety... pamiec zolza ma niezla, az za dobra czasami.

 

No i robilismy te muffinki. Niby zadna robota, bo gotowe ciasto mialam. Tylko wrzucic, zmiksowac dodajac jaja, wode i olej. Ale czas zabralo.

 

Ledwom sie wyrobila na przyjscie gosci. Szwagra z lazienki witalam. Tescie swym zwyczajem sie spoznili, wiec powiedzmy, ze sie wyrobilam:)

 

Tesciowa przynisla talerz chruscikow. Ale chyba byla zaskoczona moimi wypiekami. Ze nie znowu plesniak (opanowalam do perfekcji) i ze jeszcze ciastka zdazylam... i to majac dwojke maluchow. A mi sie wiecej udaje jak jestem z dwojka niz z samym Miszelinem.

 

 A musze sie pochwalic, ze jeszcze zdazylam sie pobawic z Katkiem i do poludnia na chwile wleciala sasiadka, i z Miszelinem tez sie bawilam... I uspilam jakos smarkactwo bezkonfliktowo.

 

A to moje dziela:

 

 

 

Fale Dunaju

 

darmowy hosting obrazków

 

Muffinki surowe

darmowy hosting obrazków

 

...a tu juz w piekarniku

darmowy hosting obrazków

 

... i gotowe

darmowy hosting obrazków

 

 I jeszcze Terrorist na blacie kuchennym, wyzerajacy przypalone kawalki ciastek

 

darmowy hosting obrazków

ciernista : :