Archiwum maj 2009


maj 30 2009 milosc braterska
Komentarze: 1
Katek na "wakacjach" u dziadkow:) Na jedna noc. Zeby mi latwiej bylo.

I bedzie. Bo stres odchodzi zwiazany z usypianiem. A nawet gdyby Katek wrocl jak Miszelin spi (nigdy nie wiadomo ile razy jeszcze zachce mu sie pociamac cyca po zasnieciu i ile tych przebudzen bedzie), to zawsze mam nerwa coby mi w nocy sie rowno nie przebudzili.

Miszelin dzisiaj zrewanzowal sie za wczorajsze wrzaski. Bawil sie ladnie po poludniu. Na podlodze. Ja sprzatalam. Katek mial drzemke.

Miszelin tak sie krecil, ze znalazl sie prawie pod stolem. Jak Katek wstal, mowie: "Zobacz jak nam Dawid uciekl", po czym poszlam odslonic rolety do pokoju Terrorista. A Terrorist przerazony i ze lzami w oczach :"Mama! Nie ma Dawida. Nie maaaa!!!".
Biedak polecial do sypialni. Spojrzal na lozko, lozeczko tez pewnie ogarnal wzrokiem, mimo ze tam rzadko Miszelin lezy w ciagu dnia, a tam pusto.

A ja bylam przekonana, ze wychodzac z pokoju, z dwoma misiami pod pacha (Kubusiem Puchatkiem i panda) zauwazyl Miszelina.

Jednak zalezy mu na braciszku:). Zreszta nie moge narzekac. Miszelin, wiadomo, wpatrzony w starszego brata jak w obraz. Tylko szuka go wzrokiem i rechocze albo uwaznie obserwuje.

A Terrorist... No coz. Pewnie i czasem jest zazdrosny, ale jakos tego nie okazuje. Tylko zabawki, ktore dostaje Miszelin, najpierw przechwytuje, mowi "moje", oglada, po czym leci do malego i mu daje.

W ciagu dnia, jak Kluch placze, a ja nie reaguje od razu, to cos mu tam zaniesie (zabawke w sensie) albo mnie wola "Mama, Dawid placie. Szybko."

Fajne te moje chlopaki. Juz nie moge sie doczekac kiedy razem sie beda bawic, biegac.

Ale wszystko w swoim czasie. Na razie etap: WRZASK u Miszelina i BUNT Terrorista.
ciernista : :
maj 30 2009 mecz
Komentarze: 0
Slubny pojechal na mecz do Pyrlandii.

Niestety nawet drugiego miejsca Lech nie zajal. Tylko trzecie. A jeszcze sie Slubny ludzil, ze gdyby Wisla przegrala a Lech wygral...

Tylko, ze Wisla nie przegrala, a Lech zamiast wygrac zremisowal. Zreszta grali kaszane... Beznadzieja!

ciernista : :
maj 30 2009 nie wytrzymalam
Komentarze: 3
Psychicznie. I wczoraj rzucilam Kluskiem... A tak! Ćpnęłam nim na poduche, na lozko i wyszlam.

No bo ile mozna wytrzymac??? Ja rozumiem, ze chory, ze katar, ze kaszel, ze zeby... Ale to nie od wczoraj, nie od poczatku przeziebienia... Tylko juz od dluzszego czasu.

Przychodzi pora spania, tym samym i zapelnienia brzusia, a Kluch zamiast za cyca, zaczyna wyc. I moge sobie go nosic, spiewac, przytulac, kolysac... i nic. Ktos by powiedzial, zeby zostawic samego. Owszem probowalam. Kluch nakreca sie z kazda minuta i potem jeszcze gorzej go uspokoic. A wyc Kluch potrafi... najdluzej wytrzymalam psychicznie blisko 4h. I wcale sie maly nie zaczynal uspokajac... tylko z kazda minuta bardziej zawodzil.

A wczoraj... no coz. Po niemalze calym dniu noszenia, wieczorem po drugiej godzinie wrzasku... cos peklo we mnie. Cyc nie, wyginal sie jak struna, w pozycji, do niedawna niezawodnej, na wpol siedzaco tez nie pasowalo, kolysanie, bujanie, podskakiwanie, spiewanie, glaskanie, kolysanki ....

Wyl i wyl...

Mi rece odpadaly juz, nadgarstek odmawial posluszenstwa, noga (dolegliwosc niezidentyfikowana jeszcze z dziecinstwa) w kostce zaczela nawalac...

[Zreszta od jakiegos czasu chodze z tymi lapami dretwiejacmi, nerwobolami krazacymi, gdzie im sie podoba, zanikami czucia w palcach... do lekarza.)

Tak wiec ja WYRODNA MATKA walnelam Kluskiem w poduche. Jeszcze dlugo wyl i nie zapowiadalo sie na zakonczenie. Tak czy siak musialam udobruchac gowniarza.

I co tu z takim zrobic??? Ja juz wymiekam. I pomyslec, ze zasypial sam po powrocie ze szpitala, zanim zaczely sie kolki...
ciernista : :
maj 28 2009 jedyny plus
Komentarze: 3

tej kluskowej choroby, to taki, ze nie robi mi pobodki o 6.15. Dzisiaj na przyklad jeszcze spi.


Owszem budzi sie na zarelko, ale pocycka, pociamka, possie i spimy dalej. Ja nawet szybciej zasypiam niz moj ssaczek uwieszony na cycu:) Potem Kluch sobie lezy, cyc tez sie wala na poduchach i ja:)


 Oj gdyby tak mniej marudny jeszcze byl...


I umial sam zasypiac...


Marzenia!

ciernista : :
maj 27 2009 znowu chorobska sie przyplataly
Komentarze: 2
Wieczorem Dawid zaczal marudzic. Po chwili sie zorientowalam, ze przypomina kaloryfer. Temp. 39,5. Tak pi razy drzwi, bo tym paskowym mierzylismy. Dostal Nurofen. w nocy dalej kaloryfer. Znowu nurofen.

Tylko ja zglupialam, bo od 3-6 m-cy dawka 2,5ml, ale waga od 5-7,6kg. A moj Miszelin ma 9900g (tak wiem, tez mnie to przeraza)- wedle ulotki tak jak dzieci od 1-3lat i wtedy juz dawka 5ml.

Rano, jak juz nic nie pomagalo, dalam 5ml.

Byl Mariusz. Chwilowo bez antybiotyku. Dzieki Bogu. Ale jak temp nie zmaleje do piatku to raczej sie nie obedzie bez. Brrr.

Katek tez smarka. Niby tylko pierwszy dzien (poniedzialek) mial najgorszy, ale juz dzisiaj znowu dundle w nosie. I chrypka. Zobaczymy co bedzie.

Poki co mam dosc:
- zmiennej pogody,
- lekarzy ( a to dopiero poczatek, Katkowa tarczyca pod obstrzalem, jeszcze raz krew do pobrania, usg i sie zobaczy),
- nieprzespanych nocek,
- balaganu w chacie,
- psychicznego zrycia m.in pobieraniem krwi u Katka ( Dawidowe nie doszlo do skutku),
- i to co wyzej w nawiasie tez mnie martwi,
- niemoznosci chodzenia na spacery, bo Miszelin ryczy...

I reszta mi z glowy wyleciala.
ciernista : :