Archiwum listopad 2008


lis 30 2008 maruder
Komentarze: 1
Terrorysta chory. Na razie katar i sporadycznie kaszel. Ale co nocka z glowy to z glowy. Jest 5.16, a ja od dobrej godziny siedze przed tv, bo maly sobie zazyczyl. A marudny jak cholera.

Do tego brzuch mnie strasznie boli:((. I to juz trzeci dzien. Napina sie, twardy. Sama nie wiem czy to skurcze czy co?

Terrorysta zasypia na kanapie:))). Moze uda mi sie go przeniesc do lozka za jakas chwile. Dobrze by bylo, bo moj organizm domaga sie pozycji lezacej. Przynajmniej brzuch mniej boli.

Gdybym tak wiedziala, co sie dzieje... A tak tylko nerwy mam. Maly przeziebiony, nikogo nie toleruje od wczorajszej nocy tylko mnie. I jak jeszcze zaczne rodzic w najblizszych dniach...
ciernista : :
lis 29 2008 foch
Komentarze: 3
Wczoraj Slubny wraca z pracy. Ja stawiam moje pierogi na stol. A co musze sie najesc poki moge:)). Terrorysta wzgardzil dzien wczesniej wiec dostal co innego. Zaczynamy jesc. A Slubny kolejny dzien z rzedu wyciaga aparat (nowy obiektyw se kupil) i trzaska fotki. I tylko fleszem po oczach dostaje. Nie wytrzymalam. Trafilo mnie. Pierdolnelam sztuccami i wyszlam. Noz kurwa mac. Ile razy mozna tlumaczyc, ze jak obiad to obiad. Rozumiem jeden dzien, ale 3 ???

Z rykiem bezsilnosci poszlam do piwnicy pranie wieszac. Slysze na gorze wrzask Terrorysty, ktory zdenerwowal sie moim nerwem. I co? Nawet nie staral sie dzieciaka uspokoic. Wracam, a on dupa przy kompie, a maly drze sie przy drzwiach.

No i sie nie odzywam do niego. O te zdjecia poszlo, a reszta "zbrodni" dolala tylko oliwy do ognia.

Zrobilam kolacje tylko dla mnie i Terrorysty, podczas gdy Slubny siedzial i grzebal w kompie. Jakze sie zdziwil, jak usiedlismy z malym, a dla niego brak herbaty, brak talerza i ogolny brak mojego zainteresowania co on robi.

Bo codziennie to samo. Ja ledwo stojac przygotowuje kolacje - jedyny posilek, ktory mozemy zjesc wspolnie i jeszcze musze sie prosic, zeby laskawie usiadl. Miedzy nogami placze sie Terrorysta. A Slubny albo komp, albo czeka az woda sie zagotuje nic nie robiac w tym czasie, nawet kubkow nie przygotuje, albo tv, albo akurat musi dzwonic.
Po kolacji tez ma w dupie sprzatniecie ze stolu. Nalezalo sie i tyle. A ja szykuje pizamke dla malego, mleko, ogarniam stol, wstawiam myjnie i jeszcze potem lazienke musze ogarnac, bo Slubny przeciez dziecko wykapal.

Jak idziemy spac, to tez do mnie nalezy ogolne ogarniecie, zeby rano jakos wygladalo i maly nie dorwal sie do czegos nieodpowiedniego.

A wczoraj mialam w dupie. Zostawilam wszystko jak stalo. Lacznie ze Slubnym i poszlam spac. Jak wstawalam w nocy to puszki po piwie staly, laptop tak ustawiony, ze Terrorysta bez trudu by go zwalil, pelno talerzy i talerzykow, kubkow i niekapkow walajacych sie po podlodze, obierek po mandarynce, jablku i diabli wiedza czym jeszcze. Jakby tornado przeszlo.

Rano jak siedzialam z Terrorysta te 20 min nim Slubny postanowil zajac sie malym, tez nic nie tknelam. A kusilo, oj kusilo. Bo ja nie znosze balaganu. A ten nygus obiecywal, ze jak sie przeprowadzimy to zacznie dbac o porzadek. I co ? I chuj!!!

No ale jak juz wstal i zobaczyl, ze mnie nie rusza to postanowil sprzatnac, jak pisalam w poprzedniej notce:)
ciernista : :
lis 29 2008 koszmarna nocka
Komentarze: 0

Jak mi ciezko. Owszem rece mi dretwialy juz wczesniej, ale od wczorajszego wieczoru masakra. Dzisiaj sie budze, lapy jak balony, ledwo butle z mlekiem trzymalam dla Terrorysty...

Brzuch twardy jak skala... boli.

Dychac nie moge... tzn moge, ale ciezko.


Terrorysta dal w nocy czadu. Jak juz mysle, ze przyzwyczail sie do spania samemu i zasypiania, jak juz ostatnie dni dal mi nadzieje, ze przesypia nocki do tej 5.30-6.00 rano i po butli kima do tej 7.00, to on zawsze musi cos wykombinowac.

Wczoraj zaczelo sie przy zasypianiu. Musialam byc. Jeszcze chcial zebym lezala, ale w koncu pogodzil sie, ze siedze na brzegu lozka. A potem zaczelo sie dokladnie o 1.35. Maammaa i maamma. I nie dal sie przekonac, ze mama ma swoje lozko, a Terrorysta swoje. I tak chodzilismy miedzy sypialnia a pokojem malego do 3.00 cos. W miedzyczasie Slubny postanowil!!! przejac paleczke. Terrorysta az histerii dostal. Telepalo nim jak wierzba na wietrze. Tylko mama i koniec. No to zwleklam dupsko i znowu to samo ( a strasznie ciezko mi sie wstaje). A jak juz Smarkactwo zasnelo, to ja meczylam sie z tymi dretwiejacymi lapskami.

Cudna nocka, nie ma co.

Szczescie, ze Slubny rano zabral malego. Jak mnie telefon Tatowy obudzil o 11.00, to az mnie zatkalo jak wygramolilam sie z sypialni. Chata posprzatana, chlopakow nie ma... cisza i spokoj. Nie , nie ludzilam sie, ze Slubny zabral Terroryste na spacer. Za plot do rodzicow. Ale zawsze cos:)

Po chwili wrocili. Maly marudny jak diabli, zreszta w takim nastroju wstal. Nawet bez uzerania sie, polozyl sie i szybko zasnal. No i pieluche dal sobie przewinac!!!

Teraz Terrorysta spi, Slubny tez padl, a mnie mecza te rece i reszta dolegliwosci.

ciernista : :
lis 28 2008 konca nie widac
Komentarze: 0

Jakby mnie ktos gonil... Jakbym miala nie zdazyc... Ledwo dycham, a co chwila wymyslam nowe roboty...

Dzisiaj p. Iwonka, tak jak i wczoraj, zabrala malego na spacer do poludnia. A ja zamiast odpoczac w wir pracy wpadlam.

Do piwnicy - jakies 40 stopni - pranie wstawic, suche zatargac na gore, posegregowac. Co do szaf to do szaf, co do prasowania to... na sterte:)) [Kolejny dniu chyba Cie zaprosze:)].

Slubny juz drugi miesiac przestawia szafke w pokoju malego. No to w koncu mnie trafilo... przestawilam. Korona z glowy nie spadla! Moze tylko troche bardziej brzuch mnie boli:(.

Posciel Terrorscie zmienilam, bo juz sie prosila.

Zmywarke dopakowalam, wstawilam.

Stol i lawe "odkurzylam", zmienilam obrusy.

Wreszcie zakupione gwiazdkowe prezenty upchnelam w jednym miejscu. Przynajmniej nie bede sie stresowac, ze Terrorysta sie na nie nadzieje.

Wyprana posciel i obrusy wpakowalam do szafy - polki pod sufitem, sie nagimnastykowalam, a ze niska jestem... latwo nie bylo.

Znowu do piwnicy. Powiesic pranie. Wsawic nowe.

Wrocil Terrorysta. Nawet w miare szybko zasnal i nie przezywal malego przemeblowania:). A ja znowu do piwnicy - powiesic i wstawic.
Co mnie porabalo na tyle prania to nie wiem. Najwyzej Slubny kupi kolejna suszarke:)

Zupke dla Terrorysty wstawilam. Teraz biore sie za wypakowanie myjni i zaladwanie tego, co sie uzbieralo.

Potem zadzwonie do niani. Ciekawe jak sie czuje???

ciernista : :
lis 28 2008 pierogi Terrorysty
Komentarze: 1
Jestem zmarnowana. Doslownie. Sil brak, checi tez. Ale robie... w koncu nie wiem ile czasu mi jeszcze zostalo.

Ostatnie 2 dni walczylam z lukrowaniem piernikow - cale szczescie, ze wiekszosc zjadlam, bo i tak zajelo mi to sporo czasu.
I z robieniem ciasta na pierogi i faszerowania go:). Kiedys jakos mi to szlo, a wczoraj wszystko pod gorke. Ciasto jakies dziwne wyszlo. Posklejaly mi sie te pierogi cholerne. Jak wrocil Slubny druga ture ciasta dorobilam. Myslalam, Ze zajmie mi sie Terrorysta, ale gdzie tam. Mecz kurwa lecial i maly moglby sie zaryczec na smierc... nawet nie spojrzal.
Wiec lepilismy pierogi razem z Terrorysta. Maly siedzial na blacie, robil dziury paluszkami w "kókach" i ugniatal. A ze wyczulony na czystosc, co chwila piszczal, ze ma lapki brudne. Obled. Ale najwazniejsze, ze mial frajde... A ze 2 razy dluzej robilam... , ze brzuch bolal jak diabli..., ze kregoslup ledwo pion trzymal... No coz, nikt mi szczecia w oczach Terrorysty nie zabierze z pamieci...

A Slubny? Slubny niech sie wypcha tym meczem. Bol i zmeczenie szybko zapomne. Ciezko przespana noc ze zmeczenia i dretwienia konczyn tez. Radosc malego zostanie:))
ciernista : :