Archiwum 04 lipca 2008


lip 04 2008 Zyc sie odechciewa
Komentarze: 3
No to Slubny sie popisal. Znowu glowa mnie bolala i szczerze mowiac juz mialam wszystkiego dosc. Z utesknieniem oczekiwalam powrotu Slubnego z pracy ( mimo ze planowal cos na stronce uzupelniac, mialam nadzieje, ze zajmie sie malym). Najpierw zadzwonil, ze ojciec sie zle czuje i prosil, zeby pojechal za niego do G. Ok. czyli nie wroci ok 16.00. No ale w koncu pomaga tacie, a tata nie raz na naszej budowie dopilnowywal spraw.

Wrocil przed 18.00. Zwalil sie na kanape, a jak Tutek przytargal wiadro z klockami uslyszalam "idz do mamy, tata jest zmeczony i zle sie czuje". Kurwa, dzieciak caly dzien czeka, z radoscia targa ciezkie wiadro oczekujac, ze pouklada z tata wieze, a ten odsyla go do mnie. Do mnie, ktora juz Tutek jest zmeczony po calym dniu siedzenia w domu - nie wyszlismy, bo nie czulam sie na silach tak mi bol glowy dokuczal, do mnie ktora tak glowa boli, ze ledwo zyje...

Dwa to Slubny widzi, ze ledwo siedze tak sie zle czuje. Ale nie, jak zwykle ON musi byc ten wazniejszy, bardziej zmeczony, zmarnowany i gorzej sie czujacy - gardlo go boli. To trzeba bylo wiecej czasu w weekend z kumplami spedzic. Przeciez od imprez gardlo sie leczy, bo zdezynfekowuje sie!!!

Trzy- przyszlo do kapieli Tutka, a ten pyta czy musi on i czy wogole maly musi byc kapany codziennie. Nie nie musi, ale dzieciak spocony, brudne stopy, bo boso latal caly dzien, tylek obszczypany.... nie nie musi...

Usypial go tak skutecznie, ze maly przyszedl do nas do pokoju i padlo na mnie, bo ten juz sie nie ruszyl. A jak ja lezalam z Tutkiem, Slubny zaczal paletac sie po kuchni i halasowac, potem w lazience sie obijal - lazienka graniczy z sypialnia. To pewnie za to, ze jak on lezal z malym to ja poszlam do kuchni nasmarowac glowe amolem i podobno stukalam szafka - amol stal na parapecie...

Efekt byl taki, ze dopadl mnie dol ciazowy i ryczalam jak opetana.

Dzisiaj tez mam dola, a ten Idiota probuje naprawic wszystko. I tylko wkurza mnie telefonami. A ja juz nie wiem czy jest co naprawiac. Moze faktycznie powinnam sie spakowac i jechac do Rodzicow, a ten dupek egoistyczny niech siedzi sobie sam, bez zadnych obowiazkow, bez poczucia ciaglego, ze w domu nie ma spokoju, bo ciagle cos musi zrobic. Bo faktycznie jak pozmywa, pobawi sie z wlasnym dzieckiem, posprzata po sobie i nie wyjdzie do pubu w piatek i sobote to tragedia bedzie.


No i tak ciagle narzekam i narzekam. Czy u mnie nie moze sie zaczac cos milego dziac?? Czy ja jakas kare od losu dostalam i wszystko co zle spada na mnie??
ciernista : :