Archiwum 10 lipca 2008


lip 10 2008 polozna
Komentarze: 0
Bylam dzisiaj u poloznych. Mialam isc jutro, ale Slubny wolne wezmie i jedziemy na zakupy do Miasta i tak ogolnie razem sie poszwedac. Tutek zostanie z babcia.

No i maly taki koncert dal, ze sie dziwie, ze zdazyla mnie zwazyc, zmierzyc cisnienie, podsluchac Kluska i jeszcze jakies skierowania powypisywac...

Po poludniu do lekarza. Nie chce mi sie, ale isc trza. I tak tylko mojej Kasi ufam. Niestety zostala w rodzinnym miescie i tylko jak jestem u Rodzicow to moge sie upewnic, ze na pewno wszystko dobrze. A tu mi sie nawet nie chce znalezc jakiegos takiego gina "od serca".

Nie znosze tego miejsca i moze dlatego tak sie bronie przed "zakotwiczeniem". A moze dlatego, ze nie wiem jeszcze jak to bedzie ze Slubnym i poki sie nie przekonam, nie warto probowac polubic tego miejsca. Ciezka sprawa, ale nie chce mi sie nad tym rozmyslac, bo jeszcze wiekszego dola zalapie...

Przyjdzie dzien, ze bede musiala wziasc sprawy w swoje rece..... I tego sie boje najbardziej.....


Juz nie ma mnie takiej jaka wspominali znajomi na spotkaniu klasowym po latach. i dopiero oni mi uswiadomili (mysla, ze jestem taka sama jak w liceum) jak bardzo stracilam wiare w siebie, we wlasne mozliwosci, jak bardzo Slubny mnie zdominowal i wypalil. Gdzie jest przebojowa, pewna siebie, wygadana, szalona, "wszedobylska" Ja??
ciernista : :