Archiwum 21 lipca 2008


lip 21 2008 mialo byc kolorowo
Komentarze: 2
Do przeprowadzki daleko, robotnicy nie przychodza, robota stoi w miejscu...... cholea mnie powoli bierze...
Do tego internet mamy tu do konca lipca i nie wiadomo co dalej.... chyba strace kontakt ze swiatem :( na jakis czas. Do tego jade do Rodzicow 26 lipca na tydzien, albo i na czas nieokreslony...

A jade, bo dawno nie bylam. na czas nieokreslony - bo Slubny mnie wkurza. Daj takiemu palec, to ci reke cala zabierze. Ja tu staralam sie nie widziec wielu wkurzajacych rzeczy, ktore robi albo raczej nie robi, byc wyrozumiala i mila i nie czepiac sie o wszystko.....
A ten nie dosc, ze nie zawazyl (albo wlasnie zauwazyl), to jeszcze do ch... do kolegow mu sie zachciewa kolejny tydzien z rzedu. Chyba za dobrze bylo. Cala sobote mi marudzil.... bo Slonia dawno nie widzial i on dopiero weekend bedzie mial znowu wolny za 1,5 miesiaca, ze bedzie ten i ten i jeszcze tamten.... A co mnie to kurwa obchodzi kto bedzie....
Nawet staral sie przehandlowac meczem (kibic zapalony), ze na ktorys nie pojedzie i bedziemy dluzej nad morzem (tak tylko 5 dni a nie 9, bo mecz.... nie dobro dziecka tylko mecz) byleby tylko wyjsc. Tym razem mialam gdzies te jego zbucowane minki, prosby ... Zostal w domu.

Ale za to wczoraj bylismy u jego wujka na urodzinach. Ustalilismy, ze poprowadze, a on chlapnie sobie piwko z kuzynem, ktorego widuje raz na rok. No to chlapnal.... i piwko i wodke i... Zwloki wiozlam do domu. Szkoda gadac.

A dzisiaj to sobie wolne wzial. Niby, ze gazownika musi zalatwic i jakies tam pierdoly z budwa. Zajelo mu to 30 min. Przepil sie to wolne bylo potrzebne.....

I tyle mi wyszlo z tego patrzenia laskawszym okiem.... Nie bede sie oszukiwac. Nie da sie zatrzymac Slubnego w domu, bez uzerania. Przychodzi weekend i jego nosi....

A jeszcze mi w sobote powiedzial, ze Tutka nie usypial jak maly odrzucil cycka, bo " nie wiedzialem, ze to takie latwe". Ja do tej pory bylam przekonana, ze on mysli, ze zajmowanie sie dzieckiem naprawde jest latwe i dlatego nie bardzo sie wlanczal w to "zajecie" przez pierwszy rok zycia Tutka. Tymczasem doskonale zdawal sobie sprawe, ze to nie latwa robota i nie zrobil nic, zeby mnie odciazyc......
Nawet nie wiecie co czulam. Jakbym w pysk dostala. Placz nic mi nie pomogl. Bol zostal. Ja nawet opisac nie potrafie tego.......

To ja od blisko 2 lat nie widzialam psiapsioly, bo nie mialam jak jechac do niej ( Slubny nie staral sie nawet nauczyc usypiania wlasnego syna), z dala od wszystkich moich znajomych, w znienawidzonym miescie, z wtracajaca sie tesciowa, bez zadnej pomocy, a ten mi kurwa powie, ze juz 3 tyg kumpla nie widzial. Mialam jechac do mojego studenckieg miasta jak maly mial 10 m-cy, ale ten dupek nawet palcem nie ruszyl, zeby zainteresowac sie rytmem dnia i potrzebami Tutka.

No i jak mu powiedzialam, ze jade do Rodzicow i nie wroce to sie stara. ale tak jest zawsze jak czuje sie zagrozony. Nawet mnie na lody wzial na rynek - pierwszy raz od 2 lat, ksiazke kupil... A mi nie o to chodzi. Ja bym chciala, zeby sam z siebie chcial w sobotni wieczor zostac ze mna w domu....... marne szanse.......

ciernista : :