Archiwum 17 sierpnia 2009


sie 17 2009 szmery, uszy, gardlo
Komentarze: 3
I mam. Szpital w domu.

Miszelin szmery na oskrzelach.

Terrorist uszy i czerwone gardlo.

Ja zmeczona jak diabli, bo kolejna noc praktycznie nieprzespana.

Upierdliwy, zbucowany i leniwy Slubny.

A za tydzien nad morze... moze...

Dostali antybiotyk. Ten sam. Sumamed. Full czopkow i syropkow przeciwgoraczkowych. No i Terrorist krople do ucha.

Smarki sie leja strumieniami. Poziom marudzenia siega zenitu. Moja cierpliwosc chyba na wakacje sie wybrala.

A Miszelin podciaga sie na kolanka i nie ma sily dupska pulchnego uniesc. I sie wscieka.

I zaczal raczkowac. Tak normalnie, a nie stylem pelzaka.

No i wreszcie ssie butelke. Nie wypija ilosci niewiadomo jak wielkich, ale sa postepy. Przed chwila po raz pierwszy blisko 60 ml wypil:) I po chwili chlusnal tym na body. ALe dla mnie liczy sie, ze wyciagnal z butli.

Terrorist gada jak najety. Dziub mu sie nie zamyka. Nawet przez sen trajkocze. I mowia, ze po mamie... Tez cos!

Do srody z dwoma w domu. Fiola chyba dostane. I to nie dlatego, ze dwojka w domu, tylko ze na dwor wyjsc nie mozemy, bo antybiotyk.

Zaraz mi powieki o glebe walna. A Miszelin ryczy... Ide zapchac chrupka.

ciernista : :