Archiwum październik 2008, strona 3


paź 05 2008 spacer
Komentarze: 1
Zabralam Smarkactwo po poludniu na spacer. Niania zachwalala, ze ladnie chodzi na nozkach- czego ja nie moglam wyegzekwowac - wiec postanowilam zmeczyc smyka (spal do 15.00 i moglyby byc problemy z wieczornym zasnieciem). A Terrorysta jak nie moj Terrorysta. Ani razu nie ujrzalam lapek wzniesionych w gore i wbitych we mnie zbuntowanych slipiat, ani razu nie uslyszalam wrzaskliwego "maaammmaaa opa". Normalnie szlam i z zachwytu wyjsc nie moglam. A chodzilismy przeszlo godzine.

Z oddali widzialam dawne mieszkanie, na wzgorzu, w promieniach slonca... Tak jakos smutno mi sie zrobilo. Bo niby teraz mam wygodniej... nizej... Terrorysta sam schodzi ze schodow i wchodzi..., ale ja taka porabana jestem, ze strasznie przywiazuje sie do ludzi, miejsc. Moge byc tylko gdzies tydzien, a przy odjezdzie lzy mam na koncu oka... Ehhh... Sentyment mam i tyle.
ciernista : :
paź 05 2008 nocka w plecy
Komentarze: 0
Nocke mialam z glowy. Wczoraj przyszli znajomi i chyba Slubny przechwalil Terroryste. Najpierw 2 razy wstawalam do niego. Ok. 3.00 maly przyczlapal sie do sypialni z wiertarka dziadkowa pod pacha i kolkiem na kiju - takie tam kolorowe do pchania. Poszlam do niego sie polozyc, bo naszego lozka Terrorist nie toleruje ( chyba dobrze). Ale lajza mala co chwila wylazila z lozka i paletala sie po chalupie. Malo tego. Jeszcze mnie nawolywal truten jeden.

Rano niezbt przytomna bylam jak synus wparowal o 9.00 do sypialni (jakos nad ranem poszlam do siebie) z krzykiem na ustach "mama tań". Zlitowal sie Slubny i pozwolili mi pospac do 10.45.

Slubny po 11.00 pojechal na mecz do Pyrlandii. Ja sobie ogarnelam chlupe (znowu!!!!), zjadlam sniadanko i postanowilam wydelegowac Trutnia do spania. Jednak smarkaty mial inne plany. Kombinowal i kombinowal i padl ok 13.00. Wykonczyl mnie. 1,5 godz. sie z nim uzeralam. Teraz spi, a ja mam chwile spokoju.

Wrabalam pol paczki "krowek" i teraz mi niedobrze. Moje lakomstwo nie zna granic. A potem, ze mi ciezko, ze duza jakas sie zrobilam... ale slodkie to garsciami.
ciernista : :
paź 04 2008 Tydzien w nowym domku...
Komentarze: 0
... i jak na razie brak internetu :( . Dorwalam sie do sluzbowego laptopa Slubnego. Strasznie wolno chodzi i nie bardzo mam do cholerstwa cierpliwosc.

Balam sie spania Terrorysty w swoim pokoju, w swoim lozku. Niepotrzebnie. Tylko pierwsza noc musialam zwlec dupsko z 6 razy i isc poglaskac szkraba po glowce. Teraz to z reguly raz musze do niego isc. Slubny oczywiscie udaje, ze nie slyszy i tylka nie rusza. Wygodnicki. A ja, coby mi sie dzieciak nie wybudzil, nie szarpie malzonka i nie wykopuje z lozka tylko sama zasuwam. Ale czas to zmienic, bo za przeszlo 2 miesiace bede latala do dwojki. Co to to nie !

***

Tutaj ciagle latam z miotla i mopem. Jak to wykancza. Wszedzie pelno kurzu. A mowili, ze drewniane panele wcale tak nie przyciagaja smiectwa roznego rodzaju. Chwilowo sie pocieszam, ze jeszcze robotnicy paletaja mi sie po piwnicy i wykanczaja, wiec stad tyle tych kotow mi lata. No ale jak sie nie zmieni po zakonczeniu prac piwnicznych, to chyba sie zalamie. Albo urodze pomiedzy zmiataniem a myciem :).

Brakuje mi moich widokow ze starego mieszkanka. Wu wie cos na ten temat. Piekne fotosy robi wschodom i zachodom. Wu tez mi brakuje. Niby daleko nie mamy do siebie, ale wczesniej swiadomosc, ze w paputach mozemy do siebie zaiwaniac, dzialala kojaco. Ojojoj...

Slubny mnie oswiecil, ze 7 pazdziernika przyjda panowie telefon podlaczyc, a co za tym idzie neta. Niewiele mi to da, bo 10.10 jade na tydzien do Rodzicow, czyli nie nadrobie zaleglosci na blogu:(. No ale pewnie to juz ostatni raz przed porodem. Potem nie dam juz rady zajac sie Tutkiem u Rodzicow. Juz teraz mi ciezko.

Zreszta to ja chyba jakas wyrodna czy cos matka jestem. Rano czekam kiedy przyjdzie pora spania malego, a jak sie budzi to juz najchetniej od razu wypchnelabym go do opiekunki. Normalnie zaczynam sie martwic. Psiapsoly pocieszaja, ze to z przemeczenia, ale czy ja tam wiem...
ciernista : :