Komentarze: 4
Sypialnia po ustawieniu lozka jest wieksza niz sie spodziewalam. Wczesniej obawialam sie czy lozeczko dla Kluska sie zmiesci, a tu nawet przejscie bedzie :). Musze wspomniec, ze uparlam sie na duze loze malzenskie, a potem zaczelam sie martwic czy bedzie kat dla Malucha. Taka egoistka ze mnie.
Lampy tez juz przywiezione. Czesc zamontowana, czesc montuja dzisiaj. Swiatelka przy stopniach wygladaja super.
Rolety dzisiaj przyjada montowac. Jutro moze meble Tutka dostarcza, a w srode kino domowe. Wychodzimy na prosta.
Tutek strasznie przezywal wczoraj skrecanie stolu. Coz nietypowy widok - tatus wzial sie za prace fizyczna. Najbardziej go rajcowala wiertarka. Zwariowal na jej punkcie i ledwo Slubny ja odkladal maly przejmowal sprzet. Na koniec zabral wiertare do dziadka i tam kontynuowal zabawe.
A Klusek coraz bardziej daje sie we znaki. Od dwoch dni ciezko mi sie oddycha. Zwlaszcza wieczorem zaczynam dyszec jak lokomotywa i lapac powietrze jak ryba bez wody. A Klusek uklada sie pod cycem i chyba mu tam dobrze, bo nic sobie nie robi z niedotlenienia mamuski.
Cisnienie tez mam super 90/55, 97/56. No coz tylko glowa boli, a to nie koniec swiata. Najgorsze, ze to dopiero 27 tydzien, jak mnie uswiadomila sasiadka:).
Damy rade, byle sie juz przeniesc na nowe. Slubny bedzie szybciej w domu, jak niania zabierze Tutka, ja zamiast sie pakowac bede odpoczywac. Bedzie lepiej... jeszcze 2 tygodnie...