Komentarze: 2
Lekow me dziecie nie przyjmuje. Nawet jak mu sie uda w dziub, a nawet w gardlo syrop wlac, to on odruch wymiotny i cala zawartosc strzykawy mam na sliniaku. I taki smarkacz od urodzenia oporny.
Okazalo sie, ze slina tak mu splywa, ze sie bidak krztusi. Zmienila mi syrop na kaszel. Mniejsza dawka, lepszy ponoc smak. Bo Miszelinowi wczoraj do mleka dalam, ale sie na mleko obrazil na pol dnia. Teraz najpierw smakuje, a potem dopiero pic zaczyna.
A mleko chwilowo jedyny pokarm jaki mu podchodzi. Nic innego jesc nie chce. Wczoraj ciut ryzu z cukrem i to tyle.
Niech te zeby juz wyjda, bo osiwieje. Wieczorem co chwila ryczy. Czopki nie pomagaja. Wzielam szkraba do nas do lozka, przytulilam bylo dobrze. Wpakowalam moj jasiek do lozeczka i o dziwo spal. Bo ze wyzej? Czy moj zapach?
Terrorista chwale na kazdym kroku i jest lepszy dla malego. Niby go leje, ale mniej. I czasem zabawke poda, zabawi go.
Nie moge sie doczekac kiedy bede miala ich razem. Dalam niani wypowiedzenie. Moze juz od marca bede z dwojka. Najpozniej od kwietnia. Nie moge kobitki na lodzie zostawic, bo ona ledwo koniec z koncem wiaze.
Wiem, ze po tygodniu obcowania z dwojka nerwa dostane. Ale teraz zaluje, ze tak pozno z niani zrezygnowalam. Terrorist bylby chyba inny, gdyby nie to "pozbywanie" sie go z domu. Ale biorac pod uwage fakt, ze byl dlugi okres kiedy Miszelin nie tolerowal spacerow, wczesniej kolki, pozniej moje bezsenne noce, bo odzwyczajanie od cyca... Tylko bym sie ze zmeczenia wyzywala. Bo ja jak niewyspana to strasznie nerwowa i zapanowac nie moge nad tym. No!