Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13
|
14
|
15
|
16 |
17 |
18
|
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
01 |
Archiwum luty 2009
Jestem skonana. Kregoslup mi wysiada. Slubny ma dzisiaj urodziny. A ja od rana pakowanie - jade jutro do Rodzicow:))))). Wreszcie. Ostatni raz bylam tam we wrzesniu (nie liczac jednodniowego nalotu bez dzieci w celu sprawdzenia autentycznego samopoczucia Taty). A jutro Slubny zawozi mnie na 10 dni. 10 DNI !!!!
No wiec pakowanie. Klusek robil wszystko, zeby mnie odciagnac od tej czynnosci. Co chwila plakal i marudzil. Dawno juz takiego dnia nie mial.
A jeszcze chcialam posprzatac i jakos sie przygotowac. I dupa. Nie wyszlo. Slubny wczesniej wrocil i sam sprzatal, podczas gdy ja nosilam mojego siedmiokilowca. Kurde kolki znowu zaatakowaly. I ciezko jest.
Teciowa caly obiad zrobila. I to podwojny, bo ja nie jadam tego co reszta:(
Myslalam, ze Slubnego zbije. Bo jak to wyglada. Przychodza w gosci i to se swoim prowiantem. Jakby na kawe nie mozna bylo tylko zaprosic. Ciesze sie, ze nie uparlam sie na pieczenie ciasta, bo nic by z tego dzisiaj nie wyszlo. Wczoraj tez nie bo maly tez byl niespokojny.
Ah, zapomnialabym. Wczoraj bylam na USG brzuszka kluskowego. Upewnilam sie, ze te bole to kolki, a nie jakies gorsze dziadostwo.
Byl dzisiaj u mnie lekarz. Od wczoraj nie moge sie ruszac. Przewiniecie Kluska = bolowy koszmar. O wzieciu na rece moglam zapomniec.
Bol mnie zlapal wczoraj, ale dalo sie zyc. Nawet dom ogarnelam jako tako. Z pomoca Slubnego, ktory nie bardzo byl zachwycony. Jak to facet. Zanim wzial sie za robote podniosl mi cisnienie.
Ale ja nie o tym. Lewa strona klatki piersiowej. Jakby kto gwozdz mi wbijal. Jakby zaraz mialo mnie rozerwac. Kazdy ruch, to kolejny gwozdz. Przeszywajacy bol. Nawet oddychanie bolalo.
Slubny: "Wezwe lekarza."
Ja: "Przejdzie, bo juz kiedys tak mialam, tylko nie tak mocno."
Slubny: "Wez leki przeciwbolowe, odstaw od cycka na kilka dni."
Ja: " Nie odstawie. Nie po to walczylam o pokarm."
Ale rano juz wcale ruszac sie nie moglam, lzy same lecialy z bolu. Przyszedl lekarz. Wkluczyl sprawy sercowe. Podobno od kregoslupa. Dostalam przeciwbolowe leki. Karmic na szczescie moge. Tyle, ze nadal boli. Owszem moge Mlodego przewinac i wziasc na rece, ale kluje momentami jak diabli.
Chyba za wczorajsza notke mnie pokaralo:(.
A moj Klusek spi na kanapie. Fotke mu strzelilam:). Bo dokladnie ubrany tak samo jak Starszy. Tyle, ze starszy mial wtedy blisko 6 m-cy. I fotke na fotelu z pilotem w reku. Teraz juz tego fotela nie mamy, i Dawid nie potrafi siedziec, jak wtedy Terrorysta.
Cos czuje, ze letnie ciuszki po Starszym bede mogla odstawic i kupic nowe... wieksze.
I wez sie umow, ze Walentynek nie obchodzisz. Zawsze twierdzilismy, ze, badziewie siciagniete z zachodu, sztuczne obnoszenie sie z uczuciami, latanie z wiachami kwiatow, serduszkami, karteluszkami itp. pierdolami.
I masz ci los. Dostalam od Slubnego takaz wiache kwiatowa, trzy dlugie czerwone roze z przyczepionymi krysztalkowymi serduszkami. Dostalam rowniez wisnie w czekoladzie w likierze, upchniete w metalowe pudlo w ksztalcie serca. Plus walentynkowe kubki w myszki z kwiatkami i serduszkami. Takie kubki, ze jak sie zlaczy to pasuja do siebie.
Brrr. A ja nic nie mialam. Zreszrta jak co roku. Bo nie obchodzilismy Walentynek. Bo ponoc bez sensu.
Kwiaty stercza w wazonie i mnie draznia - ja nie znosze kwiatow. Owszem lubie... moment wyrzucania ich do smieci.
Dolaczone serduszka zalatuja tandeta - coz przywilej swieta.
Czekoladek zjesc nie moge, bo karmie.
A kubki... Hmmm, ladnie wygladaja. Ale ja lubie olbrzymiaste kubole, z ktorych pije sie i pije i szybko plyny sie nie koncza. A te... male, jeden, coby sie dopasowal do drugiego, wyciety w polokrag.
E tam. bez sensu. No postaral sie moj Slubny, ale niepotrzebne to bylo.
Zreszta kubki i kwiaty wzial od mamy z kwiaciarni:).
...moj zywiol. Uwielbiam ta date. W koncu urodzilam sie 13 w piatek:).
I cos w tym jest. Wstalam dzisiaj przed dziecmi, co mi sie nie zdarza. Bom ja straszliwy spioch jestem. A dzisiaj wstalam:). Mam checi do zycia. Chce mi sie cokolwiek robic.
I pewnie dlatego juz o 10.00 bylam na spacerze z Mlodszym. I mialam wstawione drugie pranie. Teraz kolejne sie pierze. A ja tryskam energia, ktora wyladowuje przed laptopem piszac i czytajac:).
Uhh... jak ja lubie piatki trzynastego...., az mnie nosi:))))
Ciekawe tylko jak dlugo?