Archiwum 13 marca 2009


mar 13 2009 no i szpital w domu
Komentarze: 2
I dlugo nie musialam czekac na rozsianie wirusow po calej chacie. Wczoraj byl lekarz. Dadid trzyma sie najlepiej. Zalapal tylko i az katar. Ale na szczescie nie mocny. Nawet sciagac nie trzeba. Tylko 2 razy dziennie. Chyba, ze cisza przed burza i sie rozwinie.

Katek ze srody na czwartek (w czwartek mial jechac do okulisty, bo oczy trze) strasznie marudny. W nocy budzil sie chyba z 10 razy jak nie wiecej. I tez tylko na szczescie katar. Tyle, ze mocniejszy. I kaszel od czasu do czasu.

No i ja. Ja to zdycham. Zapalenie krtani z zatokami. Czy cos tam. Dostalam antybiotyk. Leczenie domowymi sposobami nie pomogly. A czosnek wywolal potezna kolke u Kluska. I sie biedak meczyl caly wieczor wczoraj. I mam wyrzuty sumienia. A przeciez chcialam dobrze, zeby nie zarazac, szybko sie wykurowac.

Tylko Slubny sie nie przejmuje i jezdzi na mecze zaprawiony. I przywozi te chorobska. A potem ja sama zostaje z robota przy dzieciach i sprzatnieciem po jedzeniu. Nie wazne, ze sie dupnie czuje. Tylko on ma prawo do "wylezenia". Ale mowie sobie OSTATNI RAZ. Nastepnym razem niech spieprza do mamusi. KONIEC powiedzialam, KONIEC Z bezmozgim przynoszeniem zarazkow.
ciernista : :