Komentarze: 0
W sobote nie budzac mnie, nakarmil Terrorista i zabral na spacer, nad jeziorem byli. Po poludniu tez sam zaproponowal wyjscie. Rundke zrobilismy. A ze ja uznaje, ze dziecko musi cos miec ze spaceru, a nie tylko chodzenie dla samego chodzenia, zahaczylismy o plac zabaw. Ciezko bylo Terrorista do domu zgarnac.
Latal po zjezdzalni jak szalony. A im wiecej ludzi sie zbieralo tym wiecej wstydu nam robil. Wyciagal zapalniczke (taka juz zuzyta, zepsuta- najlepsza zabawka, w koncu ostatnio ciagle w piecu pali), odpalal wirtualnego fajka, paluszki zlozone prawidlowo, zaciagal sie i z okrzykiem " rzucam peta", wykonywal ruch rzucania tegoz peta. I zawsze jak min 5 mam, babc lub tatow bylo. Gdybym wiedziala, ze zaladowal ta zapalniczke do kieszeni...
A wieczorem wpadl Pawel z Anita i Filipem. Chlopy mecz ogladali, a my z dziecmi. Filip oswoil sie szybko i zabawa byla na calego. Ja w miedzyczasie wykapalam Kluska, nakarmilam i docycowywalam co jakis czas. (Niestety Dawid nadal lubi powisiec na cycku kilka godzin. Zwlaszcza w nocy i w godzinach popoludniowych. Jak przysypiam.)
W niedziele spacerki rowniez 2 zaliczone. Tata i pierworodny. Ja tylko jeden z Mlodszym. Po poludniu Katek ryk odwalil na placu zabaw. Owszem, zle go na karuzele wkladalam i sie rabnal, ale zeby takie wycie...???? Na koniec sam nie wiedzial o co. Wymyslal "opa", "buju", "kolo"[karuzela]. Do dziadka nie, do domu nie. Ja go niose, ten wrzeszczy opa. W koncu Slubny sie wkurzyl, chwycil Wyjca na rece i zatargal do domu. Mi oddal wozek z dwukrotnie obudzonym i wyjacym Kluskiem. [A Terrorist ma donosny wrzask wiec nie dziwie sie placzu z wozka.]
Slubny panowal w domu sytuacje i poszcedl do tesciow. O czym sasiad, naprawiajacy plot mnie poinformowal:) Tez poszlam. Pierwszy raz od przeszlo miesiaca, kiedy to uslyszalam stos rad i zrezygnowalam z wizyt. Przemoglam sie, ale z nastawieniem : jedno wtracenie, jedna rada i wychodze. Wyszlam... jak Klusek koncert ze zmeczenia zaczal odwalac:)
Chce wiecej takich weekendow. O spacery mi chodzi... a nie wizyty u tesciow:)