Komentarze: 0
Nawet Miszelina wczoraj wpakowalam do baseniku. Bidak nie wiedzial co sie dzieje. Dostal do tego 2 razy po glowce od Katka, ktory chcial sie pozbyc intruza.
A zaczelo sie od mojej zachcianki na grilla. Dziwne, bo grilla nie lubie. Ale jakos chcica mnie wziela. Slubny zorganizowal kielbache i poszlismy do ogrodka do tesciow.
Katek przeszlo godzine latal na golasa i pluskal sie w wodzie. Szal go ogarnal. Ile szczescia bylo na jego buzce. A potem lepilismy baby w piaskownicy.
Dzisiaj powtorka. Kapieli w basenie of course. Grilla nie, bo co za duzo to niezdrowo:) Zreszta ja nie lubie. Jednorazowo cos mnie wzielo.
Ja pomoglam trochu tesciowej w krojeniu marchewek na salatke, bo jutro wyprawia imieniny swoje i tescia. Jutro upieke jeszcze jej plesniaka. Bo piec lubie!
Na jutrzejsza imprezke sie nie zalapie bo na 19.00, a ja musze Miszelinka klasc spac. No moze na jakies 30 min mi sie uda. Ale za to w niedziele podobno jestesmy zaproszeni. Mnie to wcale nie kreci. Wolalabym nad jezoro pojechac na weekend. Tym bardziej, ze od poniedzialku zaczynam trzytygodniowa serie laserow na kregoslup i z miasta nie moge sie ruszyc. A planowalam na tydzien pojechac z dzieciakami do domku do O. Slubny stamtad by do pracy jezdzil.
Niestety. Moze w sierpniu. Znajac zycie to pgody nie bedzie wtedy.
A dzisiaj Slubny na imprezie w O. Takiej chyba spoznionej imieninowej.
Katek zasnal dzis o 19.30. Jeszcze zanim Slubny pojechal. Miszelin meczyl sie do 20.45 i padl mi na reku:) Ale juz to jego zasypianie jakos lepiej wyglada. Zajmuje sie sam soba. Ja moge podlac te 13 donic z badylami na tarasie (wspominalam, ze kwiatow nie lubie? chcialam sie do nich przekonac, dla upiekszenia balkonu, ale nie lubie i tyle). Czasem zaplacze chwile, ale nim dojde sie uspokaja. Chyba, ze w szczebelki sie zaplacze:)
Widze swiatlo w tunelu. Bedzie dobrze. Nauczy sie zasypiania...