Komentarze: 3
Luj Wu raczkowal, siedzial pewnie, wstawal ledwo znalazl sie w poblizu jakiejs "podporki", a do tego puszczal i utrzymywal pion kilka sekund.
Miszelin chyba zapatrzyl sie na kumpla:) Praktycznie od niedzieli siedzi i rozgladajac sie nie pada na glebe, raczkuje, a od wczoraj wstaje.
Dupsko lata, grubasne kopytka lataja na wszystkie strony, ale co w pionie to w pionie. I tak caly dzien by stal. Wczoraj stanal przy pufie pierwszy raz, a dzisiaj w lozeczku. Opanowal tez przy Terrorista lozku, przy kanapie i na mnie.
A Terrorist go zwalcza. Wyzywa, krzyczy, zabiera zabawki, a nawet bije. Co ja sie nawrzeszcze. Nie dziwie sie, ze mi wczoraj gardlo siadlo (podleczylam czosnkiem, miodem i mlekiem).
I z utesknieniem czekalam na jutrzejszy dzien. Katek z niania! Dzwonie. Niania zasmarkana. W morde no!!!
Nie ryzykuje, bo w niedziele nad morze. Szczescie, ze Slubny ma wolne. Odespie trochu. A po poludniu jedzie na mecz i wraca w piatek, wiec i tak zregenerowane sily na krotko starcza.