Komentarze: 4
4780g, 60cm dlugi. Zapuchniety, ze slipkow prawie nie bylo widac. Faldka na faldce... caly Miszelin.
Rok temu o 9.00 6 osob staralo sie wydobyc go z mego brzucha.
Dzis, punkt 9.00, Miszelin zasnal.
Miszelin chodzi, a raczej biega od 1 grudnia. Goni sie z Terroristem, wydajac radosne okrzyki.
Ma 5 zebow.
Mowil "mama" i "tata", ale teraz ma wazniejsze sprawy na glowie i tylko w sytuacjach kryzysowych wrzeszczy "maaaaammmaaaa".
Wacha kwiatki marszczac zabawnie caly pyszczek.
Nasladuje dmuchanie balonow, plujac przy tym niemilosiernie.
Je sam widelczykiem i lyzeczka. Paluszkami tez! Niestety nie za wiele jak na niejadka przystalo.
Lubi sie upaprac i umazac przy okazji wszystko wkolo.
W nocy nadal sie budzi na jedzonko, czego mam po malu serdecznie dosc. Jednoczesnie ze zmeczenia brak mi sil na oduczenie go tego - bledne kolo.
Uwielbia swego brata, mimo ze czesto od niego obrywa lub zostaje okrzyczany ku mojemu niezadowoleniu. Ale chwalac Terrorista na kazdym kroku, nawet za to, ze przeszedl obok mlodego bez szturchniecia, popchniecia, pociagniecia za wlosy, jest coraz lepiej.
Spi 2 razy dziennie. Przed poludniem 1,5h, a po poludniu na tyle na ile pozwoli mu Terrorist. Czesto udaje sie godzinke:)
Jest pogodny i radosny. Usmiech i dwie dolne jedynki nie znikaja z twarzyczki. Towarzyska bestyja.
Wykorzystuje odwiedzajacych do prowadzania za reke, mimo ze juz nie potrzebuje pomocy.
Strasznie ciezko zasypia. Nawet do godziny meczarni codziennie przechodzimy. Mi odpada kregoslup, Miszelinowi pluca sie rozwijaja od krzykow.
Nosi rozmiar 80-86. Wazy 11,5kg. Od pol roku niezmiennie ta sama waga. Tylko te 500g przybylo w ostatnim czasie.
Sama radosc.
Powoli moi chlopcy zaczynaja sie razem bawic. Cudny widok.
Tylko ja cesarke nadal zle wspominam... czasem jeszcze boli rana...