Komentarze: 4
Weekend jest moj. Spalam do 12 z minutami. Odpoczywam psychicznie. Mam okazje wypic ciepla kawe. Zjesc siedzac a nie dochodzac.
Paula spi, bo bidula w pracy byla dzisiaj. A wczoraj ciut dluzej posiedzialysmy niz planowane bylo.
I to na piasku pod parasolkami. Lokal taki z basenem (nieczynnym) otworzyli. Gdyby nie to, ze nie bylo gdzie sie wcisnac, w zyciu bysmy tam nie zostaly. Plazowy wystroj by nas nie zatrzymal. Obsluga do wymiany. Laska przy nas z 5 kufli piana uwalila, kawe dla kogos robila i robila i skonczyc nie mogla, laska przy stoliku nie wiem jak dlugo na piwo czekala, ale dluuuugo...
A my jak glupie, patrzac jej na rece sterczalysmy przy barze i sterczalysmy i .... i w koncu z laski swojej nalala te browy. Olew klienta calkowity.
Dzisiaj planuje zaatakowac Stary Browar. Musze szwagierce cos na panienski kupic.
A potem znowu na Stary Rynek. Browarek i spac, bo rano pociag.
Moglabym pozniejszym, ale jeszcze sie spakowac musze, bo w poniedzialek rano nad morze sie wybieramy. I tyle na chwile obecna.