Najnowsze wpisy, strona 9


lis 23 2009 w ciazy jestem
Komentarze: 7
Jakies pol godziny temu taka wiadomosc wyslalam Slubnemu. Trochu sie obawialam, coby mi zawalem nie skonczyl na obcej ziemi. Ale w koncu odezwac by sie mogl raz dziennie, no nie?

Nie chodzi o telefon, starczylby sms. Ale nie. Kumpli ma, humorek zapewne tez, to co tam zona sie zainteresowac.

I wiecie co? 30 sekund czekalam na odzew... hahahahah

W ciazy oczywiscie nie jestem. A zadzwonic zadzwonil!!!

Cel osiagniety. O to chodzilo!!!
ciernista : :
lis 23 2009 ostro sie biore...
Komentarze: 4
Od jutra ostra dieta. Dzisiaj przyslali produkty... od jutra z glodu bede chodzila zla jak osa.

Zeby sobie zycie umilic dzisiaj wyrobilam ciasto na pierniki z Terroristem. Jutro jak Miszelin pojdzie spac zabieramy sie za pieczenie.

Nie ma jak cwiczyc silna wole, z ktora ze mna kiepsko. Zreszta za chwile urodziny Terrorista, tydzien pozniej Miszelina, no a potem wiadomo... swieta.

Grunt to sobie wybrac czas na diete... buchacha. Tyle, ze zawsze cos wypada i zawsze "cos" jest. Dlatego czemu sie nie zmobilizowac na najgoretszy okres?? Dwie Wigilie juz mialam postne - jak karmilam - czemu wiec nie jeszcze jedna?

Trzymajcie kciuki. 10 dni glodowki, a potem byle nie wrocic do obzerania sie!

ciernista : :
lis 22 2009 wrocilam
Komentarze: 1
Wrocilam juz tydzien temu, ale jakos czasu nie bylo.

Slubnemu dysk w kregoslupie sie przestawil czy cos. I mi sie po chacie paletal, przeszkadzal i okupowal komputer. W koncu lekarz kazal lezec. Po co lezec, jak mozna siedziec i molestowac laptopa.

Lezal, owszem... jak nawiecej roboty bylo przy dzieciach. Akurat wtedy MUSIAL sie plozyc. Nie dosc, ze nic nie pomagal, bo przeciez cierpiacy, to jeszcze mi na nerwy dzialal.

Ale ja zlosliwa zonka. Ledwo on do sypialni polezec, ja z dziecmi za nim. A co? Dzieciarnia skakala po nim, kulala sie i wariowala. A ja sobie spokojnie siedzialam obok i odpoczywalam, kontrolujac coby mlodszy sie nie zwalil na podloge:) Taka zolza jestem.

Bol kregoslupa nie przeszkodzil Slubnemu w piatek jechac do Holandii z kumplami. Na jakis mecz i na zielone targi. Moze jakies ciacho mi sie dostanie:) Na poprawe nastroju:))))) Pod warunkiem, ze ich nie zamkna wczesniej.

Od piatku Terrorist u dziadkow na "wakacjach". Przynajmniej w nocy nie latam miedzy pokojami, co oznacza bezsenne noce.

Dzisiaj Terrorist wraca. A to oznacza, ze do srody wlacznie noce beda ciezkie. Tak sie sklada, ze jak Slubnego nie ma, to pierworodny nie przesypia nocek, tylko budzi sie z placzem. Budzi mi Miszelina. Miszelin zasypia, Terrorist wzywa i tak w kolko.

Pocieszjace, ze za jakies 3-4 lata moze zaczna przesypiac...

U Rodzicow moj kegoslup dostal w d... . Ciagle latanie za Miszelinem, ktory wszedzie sie pchal. Otwieral szafki i z diabelskim spojrzeniem chcial z babcinej zastawy zrobic kupe szkla.

Kota niby sie bal, ale tez trzeba bylo uwazac.

Do tego Terrorist, ktory byl grzeczny tylko wtedy, gdy ja z Miszelinem znikalam za drzwiami w celu zaliczenia spaceru (Terrorist niechetny - tylko rano z dziadkiem zaliczalismy targowisko i tyle jego wietrzenia bylo). Czyli jak juz wracalam, uzeralam sie z Terroristem krzyczacym i lejacym mlodszego.

Jedyny plus niewychodzenia Terrorista to taki, ze spotkalam sie z Ania, odwiedzilam JFK i jeszcze spacer zaliczylysmy dnia nastepnego.

I mialam nadzieje, ze Slubny przyjedzie w piatek i w sobote wrocimy do domu. Przyjechal w sobote poznym popoludniem, zaraz mu kregoslup strzelil i tyle mnie odciazyl.

Teraz czekam do srody. Jak wroci chory lub bardziej cierpiacy z powodu kregoslupa... zamorduje. Wreszcie mi sie tez nalezy jakies wyreczenie od codziennych obowiazkow.
ciernista : :
lis 06 2009 rezonans
Komentarze: 4
Dzisiaj po pracy Slubnego jedziemy do moich Rodzicow:))))

Smarki w miare opanowane - mozna ruszac.

Okazalo sie, ze jednak mozg u mnie istnieje. Inaczej nie wyszloby badanie:) A juz sie balam, ze w srode rano wynikow brak, no bo szrych komorek tez brak. I nie wiedza jak mi to powiedziec:) Albo wisi na nitkach zasuszony orzeszek. Wszak ja ciemna szatynka, ale moze cebulki wlosowe sa blond? W koncu w dziecinstwie bylam blondyna... Tylko niech mi sie tu blondynki nie obrazaja! Bo sa 2 rodzaje blondynek - normalne i (jak to mowi moj szwagier) lachociagi.

Wyniki rezonasu sa dobre. Nic nie wykazalo. Szczescie!

Ide Miszelina usypiac, bo mi tu piszczy nad glowa.

Do za tydzien...
ciernista : :
lis 03 2009 chorujemy
Komentarze: 0

Bylo smarkanie, dundle po brode, kichanie i prychanie... Kaszel tez byl. Nawet temperatura wysoka u Terrorista. Lekarz zapisal antybiotyk. Madre dziecko odmowilo kategorycznie przyjecia. I dobrze, bo na przeziebienie raczej nie z antybiotykiem, no nie?

Miszelinowi niby przeszlo. Niby, bo po 2 dniach znowu smark w nosie. I kaszel. Przede wszystkim w nocy. Katar splywal. Slubny narobil z tesciowa paniki. Jak zwykle. Coby nie sluchac, wezwalam lekarza. I co? Wyszlo na moje. Dobre krople, dobry syrop dawalam.

A antybiotyk rozterminowuje sie w lodowce. Lepiej, ze tam sobie jest niz w organizmie moich Skarbow.

Ja tez meczylam sie z dundlami u nosa. Nic nie czulam, dzieciarnia z gownem przy dupsku pol dnia chodzila. I zyja:) Nawet sie nie odparzyli.

Siedzialam od czwartku z pociechami w domu. I jest super. Dzieci sie bawia, bawia i leja, leja i krzycza... A ja czytam, czytam i czytam. Blisko 400 stron w 3 dni. Jak na pobyt z dziecmi wynik niezly:)

Miszelinek caly podrapany. Slady pazurkow Terrorista, ktory strasznie zazdrosny sie zrobil i wlaczy z bratem o wszystko. Nawet jak Miszelin siedzi w drugim koncu domu, to ten szkodnik leci do niego byle go tylko szturchnac, kopnac, podrapac, popchnac, wyrwac pol wlosow...

Ogolnie jednak jest super. Coraz czesciej mysle o zrezygnowaniu z niani. Na wiosne na pewno. Jutro Terrorist juz idzie..., a mi jakos tak... szkoda. Brak mi go bedzie. Niby to pomoc, niby moze byc wiecej na dworze niz ze mna i z Miszelinem, niby moge sie wyspac po nocce przy Miszelinie...

Tyle, ze Miszelin juz w miare przesypia te cholerne noce. Na spacery tez juz od dawna da sie z nim wychodzic. Usypianie nie wymaga noszenia i cochwilowego dosypiania go cycem. Terrorist zajmuje sie sam soba i moja obecnosc czesto mu w zabawie przeszkadza. Rozumie, ze musze nakarmic Malego, jak usypiam grzecznie oglada bajke albo sie bawi. Zaczal jesc i nawet sie upominac o jedzenie (wczesniej nadzieja byla w niani). Przez te kilka dni drugie spanie Miszelina dopasowalo sie do snu Terrorista, czyli mam chwile dla siebie.

Jak mam ich razem to jakos wiecej w domu zrobie. Miszelin wpatrzony w brata jak w boga. Nawet nie wiem kiedy czas mija i przychodzi pora drzemki. Jak jestem sama z Miszelinem to czesto jest to droga przez meke. Lazi za mna, wspina sie po mojej nodze, efektem czego jest spadanie spodni z mego dupska, nie moze sobie miejsca znalezc, marudzi i oczekuje zainteresowania. Nawet zrobienie sobie sniadania i kawy to nie lada wyczyn.

A jak jest Terrorist... zjem spokojnie, poczytam, ogarne, obiad przygotuje... i to wszystko do poludnia... chyba, ze sie zaczytam, to nic nie jest zrobione:)


A tak z innej beczki - bylam na tym rezonansie. Jutro wynik. Tyle, ze nie ma go kto odebrac. Puscili mi muzyke w sluchawkach, zakazali sie ruszac. Tyle, ze muzyki prawie nie slyszalam. Za to jakies walenie, stukanie, pukanie, jakby jakis remont byl za sciana. Albo mlot pneumatyczny paletal mi sie w glowie. Przetrwalam. Az tak zle nie bylo. Najgorszy ten bezruch, 20 min bez poruszenia to tragedia dla mnie. Co ja mowie - juz minute ciezko mi wytrzymac bez wiercenia.

Dam znac jak juz ktos sie zlituje i odbierze wyniki. Lece prasowac... w koncu wieczor seriali, a potem Kuba.

ciernista : :