Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Archiwum 25 sierpnia 2008
Klusek wieczorem chyba odreagowywal podroz i wogole meczacy dzien. Miotal sie po brzuchu ja osmiornica. Wszedzie go bylo pelno. Raz kuksaniec na dole, raz na gorze, za chwile w prawy bok, po czym w lewy. Panoszyl sie jak szalony. Cudne uczucie...
Chyba cwiczyl przewroty, zeby nie byc gorszym od Tutka, ktory ostatnio namietnie bryka po lozku - skacze, przewraca sie, fika fikolki. Trudno go wytargac z sypialni.
Wczoraj odpoczelam psychicznie. Tutek zostal z babcia i dziadkiem. Juz o 8.30 wpadlismy do tesciow. O dziwo babcia byla gotowa (a nie jak zwykle dopiero co wstala i wszystko przedluzalo sie o jakas godzine) i od razu mogla przejac malego. A my ze Slubnym do Gdanska po kanape dla Tutka i obejrzec jakies meble do jego pokoju.
Kanapa zaraz na poczatku wpadla nam w oko i po obejrzeniu innych egzemplarzy stanelo na pierwotnym wyborze. Potem do BRW. Meble do pokoju malego wybrane po licznych kombinacjach i przeliczeniach centymetrow w pokoju. Szafa, regal i mniejszy regal - zmiesci sie... ufff. Wreszcie o krok do przodu.
Po powrocie do domu Mamusia zobaczyla meble w katalogu, doradzila i stanelo na szafce, regale (wiekszym), komodzie i mniejszym regale na komode - takie polaczenia tez tam widzielismy. A szuflady zawsze sie przydadza:).
Podroz mnie wykonczyla, ale i tak nie bylo z moim kregoslupem tak zle jak myslalam. No i niedobrze mi nie bylo. Tyle godzin latania, mierzenia, kombinowania....caly czas w biegu, na nogach....
Jestem z siebie dumna.... no i z Kluska oczywiscie, bo dzielnie sie spisywal w brzuchu i nie meczyl za bardzo.
Ok 18.00 wrocilismy. Obladowani kanapa, stolikiem i krzeselkiem, polkami, skrzyniami i innymi pierdolami ikeowskimi. Tutek ledwo zobaczyl te kolorowe pierdoly, kazal nam zaniesc do nowego domku - tzn. pokazywal (od tesciow niestety bedzie nas tylko dom dzielil) w strone nowego lokum.
A jaka mial radoche, jak kanapa stanela na swoim miejscu, jak Slubny zlozyl stolik i krzeselko - usiadl dumny i wrzeszczy "am, maaamaa aaaammm". Szczesliwy biegal miedzy nowymi nabytkami i nie wiedzial za co sie zabrac. A jak zobaczyl, ze Slubny z dziadkiem mierza sciany zabral im miare i tez mierzyl, dyskutowal po swojemu i usilnie staral sie nas do czegos przekonac. Po prostu komedia. Slodziak kochany. I skad wiedzial, ze te wszystkie rzeczy dla niego?
Az milo bylo popatrzec jaka Tutus ma radoche. Taki szkrab...
A mi kamien z serca. Kolejna rzecz z glowy. A nie sadzilam, ze uda nam sie tego dnia wybrac wszystko co trzeba do pokoju malego. Taka szczesliwa jestem. Tym bardziej, ze z kazdym dniem coraz mi trudniej. A jeszcze pakowanie, przenoszene, rozpakowywanie.....brrr.
Ale najpierw jade do Rodzicow. Troche odpoczne, zregeneruje sily i ostatni etap przeprowadzki przede mna. Ale juz bede miala nianie. Troszke czasu dzieki temu na odpoczynek...