Komentarze: 3
Teraz padlam na kanape, cala spocona, zapewne capie tak, ze na klatce czuja... Bo wreszcie sie przemoglam i zaczelam pakowac lazienke i kolejna czesc kuchni. Pozostawialam po 2 noze i widelce, a reszte ciach do kartonow. Kosmetyki tez tylko te niezbedne zostaly. Bo tak sie mowi, ale jak przyjdzie co do czego to i tak duzo tych "koncowych" szpargalow bedzie.
A czuje sie nadal dupnie. Brzuch mi chyba spada i odbija sie od ziemi... Tak mi sie wydaje, taki ciezki. Jeszcze nie mial kiedy zregenerowac sil po wczorajszym, piekielnym dniu.
Do tego Terrorysta postanowil o 4.30 pospacerowac po mieszkaniu. Kolejny spacer byl 0 6.30. Myslalam, ze go zatluke. W srodku nocy walesac sie po chalupie, jeszcze mi tego brakowalo. Na szczescie zasnal i wytargal mnie z lozka o 7.45. Po poludniu tez polozylam sie z nim, bo pakowanie pakowaniem, ale Klusek tez ma swoje prawa i odpoczynek mu sie nalezy. Zwlaszcza, ze jakos dziwnie sie od kilku dni napina, a raczej sprawia, ze brzuch nadety jak balon.
Klusek ja cie prosze, ty mi jaj nie rob. To dopiero 28 tydzien. A ja nie mam zamiaru drżec o Twoje zdrowie.