Archiwum 24 września 2008


wrz 24 2008 Wszystko nie tak...
Komentarze: 2
Z przeprowadzki dupa. Dzisiaj mieli zamontowac lustro w lazience- pan juz do nas jechal, ale lustra zapomnial. Fachowiec cholera.

Dwa. Mieli podlaczyc telewizor - nie pasuje termin... umawiany juz dawno. Jutro koles ma byc.

Trzy. Zamontowac rolety u malego w pokoju, bo za pierwszym razem zapomnieli. Ratunku!!! Nie dotarli... ????

Cztery. Przywiezc szafki do pokoju Terrorysty. A po co dac znac, ze nie dojada. Masakra.

***

Slubny chory. Lezy warzywo u tesciow. Przyjechal lekarz. Pogorszylo sie. Oskrzela zaatakowane. Dostal zwolnienie. Nawet dobrze, ze tam zostal, bo po co mi malego ma zarazac. Wystarczy, ze ja moge go zakosic.

U mnie na szczescie tylko przeziebienie. Dostalam homeopatyczne leki i maja zadzialac. Jutro strajkuje. Nie ide na budowe. Pani Iwonka ogarnie, jak juz wszyscy "fachowcy" zrobia co do nich nalezy.

A jak dodzwonie sie do opiekunki to rano zabierze Terrorysta na spacer i po spaniu popoludniowym tez go wypchne. A co odpoczynek tez mi sie nalezy. W koncu jak nie wydobrzeje, to tylko sobie i Kluskowi zaszkodze.

W piatek jest nadzieja, ze juz bede oswajac sie z nowymi katami. Pod warunkiem, ze jutro wszyscy spece nie nawala tak jak dzis. Tylko nie wiem czy Slubny dojdzie do siebie. A sama to ja schizy bede miala na nowym miejscu...
ciernista : :
wrz 24 2008 Dopadlo mnie
Komentarze: 0

No i zlapalo mnie przeziebienie. Mialo kiedy. Akurat jak mamy sie przenosic. Slubny tez dzwonil, ze byl u lekarza, dostal antybiotyk i powinien lezec. Ale ma taki zapierdziel w pracy i na budowie, ze na razie kuruje sie w robocie.

Dobilam sie pewnie dniem wczorajszym. Wpadl rano tesc z Rysiem i Jozkiem i jak zabrali sie do wynoszenia naszego dobytku, to prawie nic nie zostalo. A mieli zabrac tylko 2 szafki i kilka kartonow. A zabrali cala kuchnie - ostal mi sie ino stol, jedno krzeslo, fotelik malego, lodowka i mikrofala. A parapety sluza za szafki...

Pralke tez zabrali. Dobrze, ze zdazylam pranie wstawic. Zreszta ja uzalezniona jestem od prania wiec nie wiem jak sobie poradze do jutra (oby tylko do jutra) bez praczki ukochanej.

I wieszaki zabrali i lustro z przedpokoju i szafke z butami...

Zostala sypialnia, kanapa i telewizor...

No a ja zabralam sie za sprzatanie. Wiadomo pod sprzetami pelno kurzu. Tutek zaraz musial w to wlazic. Tym sposobem wyszorowalam cala chate. Kregoslup mi odpadal. No i organizm nie wytrzymal. Przemeczony, nadal anemiczny poddal sie przeziebieniu.


Terrorysta odstawia szol przed snem. Wrzeszczy przez 1,5- 2 godz. bez powodu. Psycha mi zaczyna siadac, bo Smarkacz wymusza tylko, ze sam nie wie co. Szkoda gadac.

Moze przezywa nowa sytuacje. Sprzety domowe mu znikaja, tata tez na cale dnie przepada, niania go zabiera, o nowym domku gadaja i gadaja, ale nic sie nie dzieje...

Oby do jutra... I oby dalo rade sie przeniesc, bo inaczej ja wysiadam... Meczy mnie juz ta sytuacja, a co sie dziecku dziwic, ktore polowy nie rozumie...

ciernista : :