Komentarze: 0
Na siebie mowi "Katek". (Kto sie domysla jak Terrorist ma na imie? Ci co wiedza niech milcza.) I wszystko jest "Katka". Zabiera "Dadowi" zabawki, lezaczek, szczoteczke do wlosow. Pod tym wzgledem jest okropniasty.
Niby zazdrosny o brata, ale opiekunczy. Jak Klusek ryczal, a ja postanowilam mu pozwolic, bo ile mozna wymuszac noszenie( rozbestwil sie przez te kolki), Katek polecial do pokoju, usiadl przy Mlodym i ryczal razem z nim, wrzeszczac "Mamuś.... dzidzia opa, mammmuuuś". Chetnie przewija malego ze mna = tony sudokremu laduje na kluskowy ... pepek:)
No i uparty jak osiol. Potrafi wrzeszczec i domagac sie czegos zakazanego pol dnia. Nie pomaga karanie wygnaniem do pokoju, klaps (juz nawet nie probuje), postraszenie, ze nie dostanie jaja niespodzianki (ulubiony smakolyk, a raczej zawartosc jaja), ani samochodowych kluczykow Slubnego (a to swietosc dla Katka).
Wczoraj niani nie bylo. Bylam z nimi sama. Terrorist najpierw wylecial do pokoju za wbijanie paluchow i walenie piescia po glowie ssacego cyca Dawida. Udalo mu sie trafic kilka razy, bo zawiodla moja skutecznosc w odpychanu lapska nerwusa. Nie dawal za wygrana i z coraz wieksza zloscia probowal walnac Klucha. W koncu moja cierpliwosc poszla w las. Wyrwalam malemu cyca, chwycilam Terrorista i wytargalkam juz wrzeszczacego z sypialni ulokowalam na lozku w pokoju i przekrzykujac donosny ryk Starszego, wytlumaczylkam, ze jak mu przejdzie i sie uspokoi, to moze wyjsc. Dluuuugo siedzial i ryczal, potem dluuugo siedzial i nie wychodzil, a na koniec dluuugo zbieal sie do przeproszenia mnie, Dawida juz nie ukochal.
Potem uparl sie na mikser (szykowalam ciacho na przyjscie Wu). Darl sie i darl. Wyladowal raz w pokoju, potem drugi i pewnie trzeci tez by wylecial, ale przyszla babcia z ciocia Jola i upieklo mu sie. A mi tylko w uszach dzwieczalo od tego ryku.
A i tak wczoraj jakos lagodnie ten upor dal sie zwalczyc.