Najnowsze wpisy


wrz 23 2010 a jednak....
Komentarze: 0

.... zmiana.

dosc uzerania sie ze stronka, ktora dodaje kiedy chce. tylko nerwy trace.

 

kto chce zapraszam:

 

www.ciernista2.blox.pl

ciernista : :
wrz 01 2010 Terrorist przedszkolak
Komentarze: 6

Smutno mi dzisiaj. Od rana miejsca znalezc nie moglam. Powod... Terrorist poszedl do przedszkola.

 

Niechetny byl odkad sie dowiedzial, ze kiedys pojdzie. Niby od kilku dni nie reagowal agresywnie i nerwowo na wzmianke o przedszkolu, ale dzisiaj probowal walczyc.

 

Miszelin tez niby do "mini przedszkola szedl". Tak dla spokoju Terrorista. Ale nie pomoglo.

 

Poradzili mi w przedszkolu, ze jak pierworodny bardziej jest ze mna zwiazany, to lepiej bedzie jak go Slubny bedzie odprowadzal.

 

Pozegnalam Terrorista i poszedl z naburmuszona mina. Stalam na tarasie. Palilam fajke. Odjezdzali. Terrorist nawet nie spojrzal. W sumie to nie wiedzial, ze tam bede. Siedzial wpatrzony w jeden punkt. Niepocieszony. Jakis taki samotny.

 

Moze i lepiej, ze nie patrzyl. Lzy juz mi lecialy, rece sie telepaly, ze ledwo fajka do geby trafialam. Bo sie konczy jakis etap w jego zyciu,.... bo taki smutny,.... bo ja tam nie moge byc (a planowalam, ze razem pojedziemy tego pierwszego dnia), ... bo znowu go oddaje......, bo go okalmuje....

 

Obiecalam, ze odbiore po obiedzie, czyli ok 12.00.

 

Do tego czasu telepalam sie po chacie przestawiajac wszystko z jednego miejscie w drugie. Szczescie, ze sasiadka tez w tej samej sytuacji co ja. Moja przyszla synowa odwozila. Prawie nago wylecialam na taras jak uslyszalam podjezdzajace samochody. Wylecialam jak podjechala, a ona juz z telefonem przy uchu. Do mnie dzwonic chciala. Pocieszalysmy sie przy kawie.

 

Tyle, ze Terrorist ledwo przekroczyl prog juz plakal i takiego go Slubny zostawil. Synowa natomiast poleciala do dzieci w locie calujac mamuske.

 

Miszelin jakies 30 min po wyjsciu Terrorista potrafil sie zabawic, ale potem stal sie marudny i miejsca sobie nie mogl znalesc. Jak sasiadka wyszla, zaczelam, utrudiajac  sobie jak tylko moglam, ogarniac bajzel, o ktorym juz wspomnialam. Miszelin platal sie pomiedzy. Nawet jak sie z nim bawilam jakis taki nie teges byl. Co sie dziwic?  Przywykl, ze nie jest sam. I mimo ze ciagle obrywal, mial wyrywane zabawki, wrzask skierowany na niego, czegos mu brakowalo. Zreszta nie zna lepszego zycia. Odkad pamieta Terrorist mu dokuczal.

 

Ok poludnia, w deszczu, lecialam jak na skrzydlach po Terrorista. Wchodze, otwieram sale i widze obraz nedzy i rozpaczy, wlokacy swa eje (pielucha dla przypomnienia), tulacy kotka i trzymajacy pania za reke. Jak mnie zobaczyl od razu gebusia sie rozjasnila.

 

I co? I tak jak podejrzewalam. Moj Terrorist ryczal cale 4h z kawalkiem. Histerii dostal jak z dworu mieli wrocic na obiad. ( Chyba wiem dlaczego. Dziecko obserwatorem jest dobrym. U moich Rodzicow z balkonu widac moje ex przedszkole. I jak dzieci sa na dworze to oznacza, ze rodzice po nie przychodza. A przynajmniej moj Terrorist akurat w tych godzinach potrafil patrzec na bawiace sie dzieci.)

 

Oczywiscie nie ruszyl sniadania. Na obiad zjadl az lyzeczke zupy. [ Przegial no nie? Tak sie obzerac!!! ]

 

Szczescie jest stazystka, ktora caly czas poswiecila tylko jemu. Bo tylko Terrorist byl dzieckiem placzacym.

Nie wspomnialam, ze chodzi do grupy 5 i 6-cio latkow. W jego wieku sa tylko 3 osoby. Dlatego reszta nie ryczala:) bo przyzwyczajona.

 

 

Po poludniu byl u babci grill na czesc przedszkolakow. Dzieciecy szampan. Terrorist dumny jak paw. Szczesliwy. I wydawac sie moglo, ze pogodzony z losem, ze jutro tez idzie.

 

Ale nie! Wracamy do domu. Slubny pojechal na zakupy. Ja tu ich do kpieli chce zaciagnac. Terrorist bawi sie samochodem i nagle w ryk. Ze on tam nie pojdzie, ze tylko ze mna i ja MAM tam byc, ze wtedy bedzie sie bawil z dziecmi i z pania.

 

Takiego smutnego jak dzis wieczorem, to go jeszcze nie widzialam. Czytalam i lezalam z nim do zasniecia. Boszeeee jak on cierpial. Te jego slipia i rzesy jak firanki..... KOSZMAR.... takie smutne, ze az mi lzy ciekly ( nie widzial) i teraz tez mam kluche w gardle.

 

Juz sie raz z krzykiem przebudzil.

 

Po poludniu tez zasnal. Obudzil sie z wrzaskiem i wrzeszczal przez jakies 30-40 min, odpychajac mnie jednoczesnie.

 

Chyba bedzie ciezka noc.  .......   A ranek jeszcze gorszy ........

ciernista : :
sie 25 2010 zmiana bloga
Komentarze: 3

Podaje nowy adres bloga. z ta stronka mam problemy. wejsc nie moge, przeczytac innych to niezla gimnastyka. mam dosc.

Wu mowi, ze tu wroce. i pewnie ma racje bo ja sie przywiazuje. i teraz tez mi ciezko bazgrolic gdzie indziej. ale to konieczne.

ciernista2.blox.pl

tu mnie znajdziecie. poki co bez hasla. chwilowo brak notek, ale udalo mi sie tu zalogowac i o dziwo dodaje notke, wiec informuje poki moge:)

poczta na blogach tez mi koslawo chodzi, wiec jakby co to pisac na ankins13@gazeta.pl.

 

pozdrawiam

ciernista

ciernista : :
sie 16 2010 wesele
Komentarze: 3

O wieczorze panienskim, a raczej weekendzie moze kiedy indziej.

 

Notek mi nie chce dodawac wiec pisac tez mi sie nie chce po godzinnych meczarniach dodania czegokolwiek.

 

Dzisiaj o dziwo dodalo. Wiec bedzie o slubie szwagra:).

 

 

Zaczne od tego, ze nie znosze wesel, sylwestrow i innych tego typu imprez. Nie tancze, bo nie lubie, nie umiem i wogole strasznie mnie takie cuda mecza. Zaklinalam sie, ze nie zatancze ani razu, bo nie!!! Strasznie meczyly mnie ostatnie dni przed weselem. Jakiegos stresa dostalam, ze beda mnie meczyc i sila na parkiet ciagac. Nikt nie ciagal, nie zmuszal i nie szantazowal.

SAMA SIE PCHALAM!!! Sama w to nie wierze. Smiem twierdzic, ze to nie ja bylam. Parkiet nalezal do mnie i do Slubnego. Kopyta mnie do dzis bola. I ciekawe czemu cale w siniakach??? Tego nie pamietam.... hm!!!

 

Zaczelo sie nieciekawie. Tescie uparli sie, ze Terrorist musi byc. Szwagier tez nie wyobrazal sobie slubu bez chrzesniaka. No to byl. Cala msze marudzil, ze do domku chce. A jeszcze wczesniej, w domu, nerw, bo on nie chce garniturku zalozyc. Wcale sie dziecku nie dziwilam, ale wymysl tesciowej (zakup zreszta tez) zostal na dupsko wciagniety. W polowie mszy wyszlam, bo Terrorist zazyczyl sobie koscielne krzaki zasikac. Zapalilam, pogadalam i wrocilam, bo ku koncowi bylo.

 

W samochodzie (a jechalismy jakies 40 km) Terrorist zasnal. I brutalnie zostal wyciagniety i zatargany na sale. A wlasciwie do namiotu. Z racji tego, ze Slubny swiadkiem byl, siedzielismy na podescie na widoku wszystkich, ktorzy mieli to szczescie, ze siedzieli przy okraglych stolach w dosc dobrze dobranym towarzystwie.

 

Nie najadlam sie, bo najpierw wisial na mnie Terrorist. Marudzacy Terrorist. Kiecke mi pogniotl. Wygladalam jak nieboskie stworzenie! No i zaraz po tancu mlodych, pierworodny pojechal z dziadkiem do domu, gdzie czekla opiekunka z Miszelinem.

 

I sie zaczelo. Mamuska jesc nie mogla, bo stolik na widoku, a przy stoliku ani widu ani slychu pary mlodej, o swiadkach nie wspomne. Jak jesc samotnie ochoty nie mialam, tak odwiedzalam bufet z drinkami. I tak mi sie dobrze pilo, ze.... no wlasnie... parkiet byl moj.

 

Nawet fruwalam pod namiotowym sufitem, bo Slubny na barana ze mna wywijal. podobno bali sie, zwlaszcza panna mloda, ze zalicze podloge. Nie zaliczylam, a co se polatalam to moje. Niska jestem, to z bliska mialam okazje falbany dachowe poogladac:)

 

Buty to mialam na nogach, to sie walaly po sali, trawniku i bog wie gdzie jeszcze.

 

O 4.30 albo i pozniej, zaczelam w pokoju spinki ze lba wyciagac. Zajelo mi to 40 min. Umeczylam sie jak cholera. a wlosy deba staly.

 

Slubny w tym czasie przebral sie na sportowo i polecial po zapalniczke. Wrocil po 2h chyba, bez zapalniczki, ale sale zaliczyl ku niezadowoleniu tesciowej.

 

Zreszta do naszego tanca tez sie czepiala, podczas gdy reszta ciotek z jednej i z drugiej strony Mlodych byla zachwycona energia Slubnego.

 

Ale co sie dziwic. Tesciowa juz miesiac przed slubem wziela cala ekipe sprzatajaca do domu , a na koniec to chyba trawe juz malowali na zielono. No ale jak ma sie pierdolca, to sie ma!

 

 

POPRAWINY tez byly czadowe. Tym razem paparazzi mi sie wlaczyl i latalam z lufa poki sie baterie nie wyczerpaly, ku memu niezadowoleniu.

 

Drink drinka poganial. A tu po 19.00 telefon, ze opiekunka juz sobie rady nie daje, bo inwentarz ryczy za mama. No i o jednego drina za duzo wypilam. Nawalona jak meserszmit pojechalam do domu. Slubny padl, gdzie stal, a ja walczylam z dziecmi. Zasnely dosc szybko, zwlaszcza Miszelin, ale  w nocy Terrorist co chwila sie budzil.

 

A ja narozrabialam. Zamiast do szwagra, zadzwonilam do W. Najpierw klepalam cos o kosmetyczce, ze zostala w jego samochodzie. I bagazach i czort wie o czym jeszcze nim sie kapnelam, ze nie ze szwagrem gadam. A potem to juz poszlo. Powiedzialam co mi na sumieniu od lat lezy. W zamian sie dowiedzialam, ze widocznie za malo sie staralam, ze jeszcze wszystko przed nami. Nawet coreczka z blond lokami i piwnymo oczami. Tyle, ze juz coreczki nie chce. Kiedys mialam takie wyobrazenie. Chcialam miec coreczke podobna do W. A teraz..... teraz to moglabym sie w romans wpakowac. Tyle, ze chyba bym nie potrafila. Jest Slubny, sa dzieci.... Ale tez wiem, ze gdzies tam jest W.... sam. Jeszcze sam!!!!

 

ciernista : :
sie 11 2010 i po wakacjach... nadrabiam w skrocie zaleglosci!...
Komentarze: 2

Lipiec uplywal czysto wakacyjnie.

 

Kilka dni nad jeziorem. Blisko nas. W "naszym" domku letniskowym. Do poludnia sama z dzieciakami. Po poludniu dojezdzal Slubny.

 

W tym samym czasie zaliczylam fryzjera. Pod nozyce poszlo jakies 15 cm wlosow. Chcialam wiecej, ale babka mnie przekonala: ze upaly, ze latwiej spiac, ze zawsze moge jeszcze wiecej.

 

Urodziny moje uplynely przy grillu. Tescie, szwagier z przyszla szwagierka, ciocia Jola  i jeszcze siostra tescia, ktora z Niemiec akurat przyjechala, a dom ma za plotem. Nie wypadalo nie zaprosic.

 

Powrot w czwartek, szybkie pranie, prasowanie, czesciowe pakowanie.

 

Ja na weekend do Poznania. O pierwszym wieczorze juz pisalam. Drugi byl bardziej zakropiony. Mialo byc lajtowo, bo rano pociag, bo nad morzem nie wypoczne przy dzieciarni, bo czeka mnie droga powrotna pociagiem, bo pakowanie wieczorem, bo...

Ale zadne "bo" nas nie powstrzymalo. Najpierw pod parasolki, ale zaczeli zwijac, bo wiatr, bo burza. Burza podobno byla, ale my w lochach siedzialysmy i saczylysmy nasze trunki nie slyszac nic z zewnatrz. Mily pan kelner zamykajac pub o polnocy pokierowal nas w "fajne" miejsce. I niby fajne bylo. Paula chciala podylac, to mi jakichs chlopow dla towarzystwa skolowala. Obled normalnie. Bylo milo, ale trzeba bylo opuscic towarzycho, bo sie pogadac nie dalo po babsku. Zreszta wedle Pauli zrobilo sie niebezpiecznie, bo mi na flirty sie wzielo.

Na koniec zapiekanka przy okraglym stole. Zlamalam oczywiscie w pol. Bo juz mna z leksza zawiewalo. przy stoliku stali jacys kolesie. Dokladnie trzech. Nogi mi sie ugiely jak uslyszalam ich imiona. Ich trzech, ja tez w domu zostawilam trzech chlopow .... o tych samych imionach.

Spac poszlysmy w okolicach 5.00, a o 10.02 mialam pociag i mega kaca. Warto bylo!!!

 

 

A w poniedzialek nad morze. 19 lipca znaczy sie ruszylismy. Akurat ostatnie dni pogody byly. W piatek zaczelo padac. A wlasciwie z czwartku na piatek juz.

Dzieciarnia tylko pierwsze 2 dni na plazy siedziala chetnie i do wody wchodzila. Potem ledwo sie rozlozylismy z tobolami, zaczynalo sie marudzenie. Terrorist w ryk i histerie, ze chce do przyczepy. Miszelin tez niepocieszony z ilosci piasku. Zreszta wcinal tak lapczywie ten piach, ze obawialam sie, ze w Lebie plazy nie bedzie. Skutek byl taki, ze przetarl sobie 3 trojeczki:)))

 

A jak wrocilismy z Leby chcialam sobie w domu odpoczac. W weekend odespac pozawalana noce. A tu jeszcze z remonr=tem sie nie wyrobili. Wsciekla na Slubnego, bo mialo byc malowanie i cala reszta we wrzesniu, zapowiedzialam, ze u tesciow ani jednej nocy nie spedze, rozpakowalam sie, spakowalam co trzeba i wieczorem z wyjacym Miszelinem, pojechalismy do moich Rodzicow.

 

Pogoda byla padajaca. Terrorist wpadal w te swoje wrzaski jak szlo. Kilka razy na dobe. Zaliczalam spacery miedzy deszczami. Wrocilam skonana po tygodniu. I dalej nie bylo mi dane odespanie, bo Slubny wyjezdzal drugiego dnia do Leby na kawalerskie brata. Na weekend ofkors.

 

Tydzien chodzilam nieprzytomna i sama pojechalam z dziewczynami do Leby. Tym razem panienski szwagierki byl. A teraz czekam na slub. Nadal niewyspana, upierdliwa i marudna ze zmeczenia. W weekend slub. I wreszcie spokoj!!!!

 

ciernista : :