Archiwum listopad 2008, strona 2


lis 17 2008 zapracowana
Komentarze: 2
Rano Wu zmobilizowala mnie do pracy. Tak sobie poklikalysmy, bo jakos spotkanie nie moze dojsc do skutku - ciazowe dolegliwosci:(.

Potem pogadalysmy blisko godzine i stierdzilam, ze wlasciwie czas na przygotowanie Kluskowych ciuszkow, ktore leza w pralni juz chyba z 3 tyg i czekaja na wyprasowanie - Slubnego nie moglam sie doprosic. Trzeba zrobic liste co do szpitala zabrac - no i wyszlo, ze polowy rzeczy nie mam.
Czyli trzeba wyczlapac sie z domu i kupic.

I ledwo Terrorysta zasnal, ja za deche i zelazko. Zajelo mi to blisko 2godz, ale o dziwo, brzuch sie nie buntowal.

Potem przygotowalam rozki i kocyki do prania, bo jak mnie Wu oswiecila, trzeba miec wszystko swoje. I tak planowalam zabrac swoja wyprawke, ale jakbym nie zdazyla z czyms to wiedzialam, ze mi dadza. A tu dupa. Pozmienialo sie.

Jak odprawilam Terroryste do niani, wstawilam w piwnicy pranie, odpoczelam chwile w pozycji lezacej i na zakupy. W miedzyczasie Slubny zadzwonil, co kupic, bo jest w Tesco, wiec zlecilam pampersy 2.

I tym sposobem jestem dalej od paniki, gdyby cos sie zaczelo dziac. Slubny w zyciu nie odnalazlby polowy rzeczy, bo jak zwykle nie orientuje sie gdzie co jest. Nawet sie nie stara. ( Na poprzednim mieszkaniu bylismy blisko 4 lata, a on wiecznie pytal, gdzie sa reczniki, gdzie sciereczki itp).

Jutro spakuje swoja torbe. Wiekszosc spioszkow mam przygotowane, wiec Kluska tez spakuje. Osiagne spokoj:)
ciernista : :
lis 16 2008 wykorzystuje Slubnego
Komentarze: 1
Slubny nie pojechal na mecz.

Wiekszosc dnia go wykorzystywalam. Zajmowal sie od rana Terrorysta, potem sprzatal, potem znowu Terrorysta... Fakt, ze ja mam problem, zeby malemu poswiecic czas. Kazdy ruch mnie wykancza, ale jak trzeba to sobie radze jakos.

Slubny dzisiaj mial gorszy dzien. Zmeczony i nieobecny. Ale jakos czas malemu organizowal. Razem ogladali mecz i darli sie okrutnie skoro ja w piwnicy slyszalam, ogladajac Supernianie.
Terrorysta jeszcze 2 lat nie skonczyl, a ma swira na punkcie "niebieskich". Nie wiem kiedy Slubny go tym zarazil.

Zal mi troche Slubnego, bo jak tylko sie pojawia ja sie wycofuje i leze. Maly na jego glowie. No ale z drugiej strony on sie nie martwil, kiedy ja chodzilam na rzesach, nie sypaialm tygodniami, po 10 razy wstawalam do Terrorysty, mialam synka 24h na dobe bez czyjejkolwiek pomocy... W sumie to nalezy mu sie wycisk. O!!!

Tylko jak juz uslyszalam dzisiaj tesciowa, ze Slubny taki biedny, zmeczony chodzi, ze mamy szybko isc spac, coby synus sie wyspal, to zaraz mnie trafilo. No bo jak ja ledwo na oczy widzialam, to jakos w dupie miala to, ze padam na pysk. Nawet na spacer malego nie zabrala. A teraz biedny synus. A kurwa dobrze mu tak.O!!!
ciernista : :
lis 15 2008 skurcz...
Komentarze: 7

Nad ranem slysze z sasiedniego pokoju "mammmaaa". Nie bardzo jeszcze wiem co sie dzieje, bo znowu pol nocy pozycji szukalam. Zrywam sie i ... wrzeszcze "Slubny ałłłłła, skurcz". Bidak zerwal sie jak nigdy, niewidzacym wzrokiem ogarnal sytuacje i juz moja noga w gorze... powyginana skurczem lydki.

Nawet Terrorysta nie protestowal, ze musi na matke czekac. Sam przylecial do nas i mial ubaw widzac matke i ojca w dosc dziwnej pozycji.

Slubny prawde mowiac odetchnal z ulga, jak okazlo sie, ze to tylko skurcz nogi... Byl swiecie przekonany, ze sie zaczelo i Klusek pcha sie na swiat.



A poza tym samopoczucie beznadziejne dzisiaj. Moze pogoda deszczowa...? Caly dzien z niewielkimi przerwami dyszalam ja parowoz, tchu mi brakowalo. Pokladalam sie co chwila.

Do tego bolaca noga po skurczu, dretwienie spuchnietych lapsk i nog, brzuch ciezki. Doslownie nie mialam sil sie poruszac.

Terrorysta uczynil dzisiaj 3,5 godzinna drzemke popoludniowa. Ja tez. Potem dolaczyl Slubny. Wiercilam sie jak opetana, bo rece i nogi cierply, ale co polezalam i pokimalam to moje.

Najgorsze, ze magnez mi nie pomaga. Tzn moze i pomaga, bo nie wiem co by bylo, gdybym go nie brala, ale ciekawie nie jest. I pomyslec, ze juz myslalam, ze organizm zaczal sobie radzic z ogromnym brzuchem... A jednak nie... Ech. Na szczescie pomaga mi swiadomosc, ze predzej czy pozniej ten stan przejdzie:).

Slubny wczoraj poszedl sobie na piwko. A dzisiaj mi oznajmil, ze jedzie jutro na mecz. No i sie wkurzylam. Bo widzi, ze ledwo chodze, ze nie mam sily przy Terroryscie, nawet na zabawe, bo sapie i powietrza ciagle mi malo, a ten na mecz... i to 160 km dalej. Nagadalam, tlumaczylam jak krowie na rowie, bo inaczej do tumana nie docieralo. Ciagle swoje " Bo to bedzie juz moj ostatni mecz w tym sezonie. Odpuszcze 4 grudzien (urodziny Terrorysty- tez mi poswiecenie, zreszta po klotni)i 6 grudzien." No ale chyba wygralam.
Okaze sie jutro...

ciernista : :
lis 14 2008 chwila przyjemnosci
Komentarze: 2
Wczoraj sie bzykalismy. Taaaaak.... Sama sie sobie dziwie jak... Z takim wielkim brzuchem... Nie na darmo wszyscy pytaja czy na pewno tam mam jedno dziecko. A Slubny do rusalek tez nie nalezy...

I co z tego, ze 6 tyg temu lekarz zakazal. Wtedy lozysko bylo przodjace, zastawialo uscie szyjki macicy. Od 5 tyg podobno juz jest na tylnej scianie. Nie tak wysoko jak powinno, ale usadowilo sie pi razy drzwi na miejscu. Czyli ok, no nie? Zreszta w srode sie dowiem na czym stoje...

No i juz sie nie boje o Kluska, bo nawet jakby zachcialo mu sie pchac na ten swiat, to juz prawie bylby terminowy. Prawie, bo jutro zaczyna sie 36 tydz.
ciernista : :
lis 13 2008 powinnam...
Komentarze: 2
Wczoraj wieczorem gardlo mnie bolalo. Z kazda godzina coraz wieksze klucie... Zaaplikowalam sobie przed snem 2 polopiryny S - tak mi radzil lekarz w pierwszej ciazy, niby lepiej od razu konkretna dawke niz potem kilka lekow. Nie wiem, nie wnikam. A wziasc wzielam. I pocilam sie w nocy jak kot. Zobaczymy co bedzie dzisiaj wieczorem, bo teraz jest w miare dobrze.


Powinnam poukladac w szafie ciuszki Terrorysty, bo jakos ostatnio bajzel sie tam porobil.

Powinnam poprasowac ciuszki Kluska, zeby byly gotowe jakby co.

Powinnam posegregowac zabawki Terrorysty i powywalac polamane, nadlamane, podniszczone.

Powinnam przygotowac rzeczy, ktore do szpitala mi sie przydadza, bo sa wszedzie i Slubny w razie co za cholere ich nie znajdzie.

Powinnam wstawic pranie, ale pokonanie 40 schodow do piwnicy mnie przeraza.

Powinnam poszukac w necie zabawek, z ktorych powybieramy cos na prezent dla Terrorysty.

Powinnam powybierac fotki do wywolania, bo Slubny zabiera sie juz od roku.

Powinnam poodpisywac na maile.

Powinnam cos zjesc, ale stanie przy blacie i zrobiebnie kanapki, dzisiaj nalezy do nielada wyczynu.

Powinnam....

Wiele rzeczy powinnam zrobic, bo potem nie bede miala okazji. Ale mi sie nie chce. Mam lenia. Do tego strasznie ciezko wykonac mi najprostsze czynnosci, a co dopiero segregowanie, prasowanie, szykowanie... A najgorsze jest to, ze zdaje sobie sprawe, ze teraz latwiej byloby mi to porobic niz po powrocie ze szpitala z Kluskiem. Moze poniej... nastawie sie psychicznie i jakos sily sie znajda :).

Kurcze, w tej ciazy czuje sie jak tredowata. Len leniem, ale wiekszosc dni to az rwe sie do zrobienia czegokolwiek. A tu dupa. Organizm sie buntuje... nie daje rady... Chyba nie na darmo wszyscy pytaja i sie czy ja przypadkiem blizniakow nie bede miala...
ciernista : :