Archiwum 02 czerwca 2009


cze 02 2009 wieczorne bab esemesowanie
Komentarze: 1

Ja: Hej mam dobre ciacha. Moze wlecisz jutro z Lujkiem?

Wu: Nie moge. Luj w czwartek na szczepienie, wiec wyprowadzam go tylko na powietrze i tylko jak mozna. Oby sie tym razem udalo! Poza tym Bandycie zafundowalam wakacje od czerwca. Jemu tez sie odpoczynek przyda. Wciaz zasmarkany.Wiec sama widzisz... ale dzieki za zaprszenie!

Ja: Oj Ty. To sie smakiem obejdziesz. Moze focie wrzuce na bloga. Ale rozumiem. Zdrowko Luja najwazniejsze. Moze ja wlece ktoregos dnia. Albo jutro na plac zabaw Ci przytargam :). Jak pogoda bedzie ofkors.

Wu: O jesso slodziutki, ciasto dmowej roboty na swiezym powietrzu!! To ja fotostrzal wezme, bo fumfele blogowe, nie uwierza, ze my tak se mozemy! [WIDZICIE, MYSLALA O WAS:)]. Szefowa mi kiedys na pl. zabaw kawe przyniosla, ty ciacho, a ja zamowie z allegro stolik turystyczny i gra muzyka! Hehe. Ciernista, masz moze cisnieniomierz?

 
Ja: Mam i jutro ze stolikiem czekaj.

 
Wu: Oby pogoda byla. A umiesz mierzyc cisnienie? Wybacz, ze pytam, ale ja np sprzety kuchenne mam, a kuchnie prawie w powietrze wysadzilam, he. Zmierzysz mi cisnienie, pani doktor Ty moja?  To duzy sprzet jest? Do torebki wcisniesz? [ Wu zapomniala, ze jakby co miejsca pod wozkiem sporo:)]

 
Ja: Sam mierzy:). (...) Jak ja bym Ci zmierzyla, to pewnie wyszloby, ze nie stolik a trumne trza kupic :).

 
Wu: O, a jak sie dowcip kolezance wyostrzyl, hehe. Ze trumne, to pikus... mi cisnienie skacze jak pomysle, ze sie przekrece przed mezem. Ten mi po zlosci zamowi debowy garniturek wyscielany na rozowo! Tego sie obawiam. Pogrzeb a'la jolanta rutowicz... zesz w morde...

 
Ja: To sie usmialam. Gajerek z różem hehe. Dobra wpakuje sprzet i se pomierzymy. Moze pociagniemy jeszcze trochu. (...) PS Jakbys niedozyla dopilnuje coby jeszcze cekiny byly;).

 
Wu: O Ty podla! Czekaj, czekaj... chlopy nasze nas do grobu wpedza, wiec uwazaj teraz: ktora z nas pierwsza? Jak Ty, to ja Ci leginsy z lajkry zalatwie:) haha! Takie wiesz... lata '80. Se gumka od gaci posmiertnie strzelisz na koniec ceremonii. Wariatka! hehe.

 

No i tak sobie sesemesy slalysmy. Tylko nim mi sie udalo notke stworzyc, to widze u Wu od dawna juz na blogu:) Ale se napisalam dla potomnych:)

ciernista : :
cze 02 2009 Dzień Dziecka.
Komentarze: 4

Niania miala wyjazd do lekarza. Sie rozumie, ze z dwojka zostalam. Tesciow na popoludniowa kawke zaprosilam. Plus szwagra [ w koncu najlepszy wujek].

 

No i za pieczenie sie trzeba wziasc. Frajde mialam, bo tak na codzien to nie mam komu piec. Slubny na diecie, Katek nie lubi zbytnio pieczonego- woli ciacha i czekoladki, ja nie powinnam, bo trocha kilo jeszcze zostalo tu i tam. Nawet wiecej niz trocha. (Ale w koncu po dwoch ciazach, chyba ma prawo, co?) Zreszta sama cala blache mam wciagnac? Nie zebym rady nie dala, bo wieksze ilosci slodkiego potrafie w siebie wrzucic, ale wiecie...

 

Upieklam fale dunaju, a raczej tylko polewe ze stopionych zajecy zrobilam - bom upiekla wieczoro/noc wczesniej:)

 

Zabralam sie za ciasteczka owsiane. Dlugo mi zeszlo wybieranie w internecie przepisu. Ale upieklam. Standardowo zapomnialam, ze na blaszcze trza wieksze odstepy zostawiac, bo ciacha rosna. Niby zostawilam, ale cholery na siebie ponachodzily... Ale i tak dobre byly:) A druga blache zdziebko spalilam. Bo mi Slubny cisnienie podnosil od samego powrotu z pracy. Te dziady potrafia... [a nie wazne, ze juz dzisiaj nie pamietam o co szlo:)].

 

Katek uparl sie przed poludniem, ze jeszcze mam muffinki zrobic. Myslalam, ze zapomni po spaniu. Niestety... pamiec zolza ma niezla, az za dobra czasami.

 

No i robilismy te muffinki. Niby zadna robota, bo gotowe ciasto mialam. Tylko wrzucic, zmiksowac dodajac jaja, wode i olej. Ale czas zabralo.

 

Ledwom sie wyrobila na przyjscie gosci. Szwagra z lazienki witalam. Tescie swym zwyczajem sie spoznili, wiec powiedzmy, ze sie wyrobilam:)

 

Tesciowa przynisla talerz chruscikow. Ale chyba byla zaskoczona moimi wypiekami. Ze nie znowu plesniak (opanowalam do perfekcji) i ze jeszcze ciastka zdazylam... i to majac dwojke maluchow. A mi sie wiecej udaje jak jestem z dwojka niz z samym Miszelinem.

 

 A musze sie pochwalic, ze jeszcze zdazylam sie pobawic z Katkiem i do poludnia na chwile wleciala sasiadka, i z Miszelinem tez sie bawilam... I uspilam jakos smarkactwo bezkonfliktowo.

 

A to moje dziela:

 

 

 

Fale Dunaju

 

darmowy hosting obrazków

 

Muffinki surowe

darmowy hosting obrazków

 

...a tu juz w piekarniku

darmowy hosting obrazków

 

... i gotowe

darmowy hosting obrazków

 

 I jeszcze Terrorist na blacie kuchennym, wyzerajacy przypalone kawalki ciastek

 

darmowy hosting obrazków

ciernista : :