Komentarze: 2
Niby mial dzisiaj sprzatac. Oswiadczyl to wczoraj wieczorem. Niby mu balagan przeszkadza... kon by sie usmial. Wiekszosc rzeczy porozkladanych, wyjetych z kieszeni, przewieszonych przez krzeslo nalezy do niego.
A mnie sie znudzilo chodzic i sprzatac po doroslym chlopie. On wraca z pracy i do xboksa siada, a ja dalej latam.
Albo sobie zdjecia obrabia. Niewazne, ze Miszelin wrzeszczy jak opetany. Dupy nie ruszy. Nawet na Katka nie spojrzy jak mu cos pokazuje. A ja i z Terroristem zdaze pogadac, i Miszelina przewinac/nakarmic/podac zabawke. I jeszcze kuchnie ogarne i zabawki Terrorista.
Slubny po pracy musi odpoczac. Noz kurwa mac! W weekend od pracy odpoczywa, tak? Popoludniami tez, tak? W wakacje tez, tak?
A ja sie kurwa pytam kiedy ja mam odpoczac? Od sprzatania, przewijania, prania, prasowania, zajmowania dziecmi, zapierdalania po schodach chuj wie ile razy dziennie.
Tez bym sobie chetnie po 16.00 poczytala gazete, a najlepiej ksiazke. Pogrzebala w internecie itp.
Jak sie wkurze tak porzadnie, to wroce do pracy. Przez 8 godzin psychicznie odpoczne, a jak wroce nie bede dostrzegala tyle rzeczy, ktore nalezy zrobic. I wtedy sie oczy otworza, jak bedzie musial tez cos zrobic przy dzieciach, ogarnac mieszkanie czy nastawic zmywarke. Bo nawet tego mu sie nie chce. O wlozeniu talerza nie wspomne.
A dzisiaj ja sprzatalam, uspokajalam Miszelina, nawijalam do Katka, podczas gdy Slubny po wywierceniu kilku dziur i zawieszeniu polek na ksiazeczki w pokoju Terrorista, o ktore prosze od 10-ciu miesiecy, usiadl przy kompie. Wczesniej jakies kabelki podlanczajac do Tv.
A teraz wychodzac z domu nawet smieci nie mial zamiaru zabrac. A na schodach staly juz 3 worki. Potknie sie, spierdoli z tych schodow, a nie zabierze. I jeszcze pretensje, ze ja tez moglabym je zabrac.
Normalnie zabije ktoregos dnia..., i za wyswiadczenie swiatu przyslugi pojde siedziec. I gdzie tu sprawiedliwosc?