Archiwum lipiec 2008, strona 1


lip 12 2008 Zakupy
Komentarze: 0
Piatek spedzilam na szwendaniu po sklepach. A konkretnie popoludnie, bo rano Slubny z bratem pojechali do Miasta po jakies tam szpargaly na budowe, a jak wrocili to Slubny zabral mnie miedzy ludzi :).

Rano brzuch mi ciazyl i bylam swiecie przekonana, ze wiekszosc czasu przesiedzimy na galerianych laweczkach. Zreszta i tak nie bardzo wierzylam, ze cos dostane w "normalnym" sklepie na coraz wiekszy brzuszek - Klusek sie wypina, hehe. Moda mile mnie zaskoczyla. Tyle tunik, ze szok. I jeszcze przecen od cholery i troche.

Juz w pierwszym sklepie Slubny zataszczyl mnie do przymierzalni z nareczem wieszakow. Wcale mi sie to nie podobalo. Cholernie nie lubie przymierzac! No ale bluzka i sukienka ( Slubny sie uparl, bo jak dla mnie to ciut za krotka jak na moje grubasne nozyska) sa moje.

Potem jeszcze buty. Nie sadzilam, ze letnia kolekcja juz sie konczy, a raczej wyprzedaze tejze kolekcji juz na wyczerpaniu zapasow. No i zakochalam sie w sandalach........ o DWA NUMERY ZAMALYCH....... buuuuuuuuu...... Mieciutkie, wygladaly na wygodne i taaaaaaakie jak chcialam. I dupa. A jak ja sie na cos upre to juz nic mi sie nie podoba innego. Ale chyba tym razem dobry dzien mialam, bo rownie wygodne dostalam.... moze juz nie takie ladne, ale sa.
I nawet Slubny na klapki mnie namowil ( taki madry, bo mial mi kupic cos od mamy - na urodziny).

Slubny kupil sobie tez dwie pary butow. Zalegle prezenty od moich i jego rodzicow.

A ja zaszalalam, a raczej Slubny, bo namowil mnie jeszcze na kupno spodniczki i jeszcze jednej bluzki.
Taki moj maz potrafi byc kochany jak chce. Szkoda, ze tak zadko. I szkoda, ze w wiekszosci dotyczy to kwesti finansowej. A mi nie o to chodzi. W koncu dalabym jakos rade bez tych bluzek. Wpadlby, ze mi chodzi o poswiecenie mi czasu.

Tak czy siak dzien nalezal do udanych. Milo czas spedzilismy i nawet pogadac nam sie udalo.

WYniki krwi i TSH tez mam dobre, bo rano bylam na pobraniu krwi. I kamien z serca, bo pomylilam dawke leku na tarczyce- bralam za malo- i sie martwilam, ze Kluskowi moglam zaszkodzic, bo przeciez to dla niego ta wieksza dawka.
ciernista : :
lip 10 2008 polozna
Komentarze: 0
Bylam dzisiaj u poloznych. Mialam isc jutro, ale Slubny wolne wezmie i jedziemy na zakupy do Miasta i tak ogolnie razem sie poszwedac. Tutek zostanie z babcia.

No i maly taki koncert dal, ze sie dziwie, ze zdazyla mnie zwazyc, zmierzyc cisnienie, podsluchac Kluska i jeszcze jakies skierowania powypisywac...

Po poludniu do lekarza. Nie chce mi sie, ale isc trza. I tak tylko mojej Kasi ufam. Niestety zostala w rodzinnym miescie i tylko jak jestem u Rodzicow to moge sie upewnic, ze na pewno wszystko dobrze. A tu mi sie nawet nie chce znalezc jakiegos takiego gina "od serca".

Nie znosze tego miejsca i moze dlatego tak sie bronie przed "zakotwiczeniem". A moze dlatego, ze nie wiem jeszcze jak to bedzie ze Slubnym i poki sie nie przekonam, nie warto probowac polubic tego miejsca. Ciezka sprawa, ale nie chce mi sie nad tym rozmyslac, bo jeszcze wiekszego dola zalapie...

Przyjdzie dzien, ze bede musiala wziasc sprawy w swoje rece..... I tego sie boje najbardziej.....


Juz nie ma mnie takiej jaka wspominali znajomi na spotkaniu klasowym po latach. i dopiero oni mi uswiadomili (mysla, ze jestem taka sama jak w liceum) jak bardzo stracilam wiare w siebie, we wlasne mozliwosci, jak bardzo Slubny mnie zdominowal i wypalil. Gdzie jest przebojowa, pewna siebie, wygadana, szalona, "wszedobylska" Ja??
ciernista : :
lip 09 2008 Dluuuugi weekend:)
Komentarze: 1

Weekend mi sie przedluzyl do wczoraj :). Tesciowa miala urodzinowa imprezke w sobote. Byl grill, ktorego nie lubie, ale wynalazlam dla siebie przepyszne golabki. To trzeba oddac, tesciowa przepysznie gotuje. Niedziele tez spedzilismy w ogrodzie tesciow. A co niech maly sie wybiega na swiezym powietrzu...

W poniedzialek odpoczelam psychicznie od Tutka- znowu u Tesciowej. Ja jej pomoglam w tzw. papierach, a reszta rodziny "dogadzala" synkowi.

No i wtorek. Pozny obiad w restauracji. Imieninowy.

Przezylam te dni... nawet przyjemnie bylo. Na Tutka nie tylko ja musialam uwazac, a za tym idzie moj odpoczynek od dziecka. No i obiadow nie musialam gotowac :))))).

ciernista : :
lip 04 2008 Zyc sie odechciewa
Komentarze: 3
No to Slubny sie popisal. Znowu glowa mnie bolala i szczerze mowiac juz mialam wszystkiego dosc. Z utesknieniem oczekiwalam powrotu Slubnego z pracy ( mimo ze planowal cos na stronce uzupelniac, mialam nadzieje, ze zajmie sie malym). Najpierw zadzwonil, ze ojciec sie zle czuje i prosil, zeby pojechal za niego do G. Ok. czyli nie wroci ok 16.00. No ale w koncu pomaga tacie, a tata nie raz na naszej budowie dopilnowywal spraw.

Wrocil przed 18.00. Zwalil sie na kanape, a jak Tutek przytargal wiadro z klockami uslyszalam "idz do mamy, tata jest zmeczony i zle sie czuje". Kurwa, dzieciak caly dzien czeka, z radoscia targa ciezkie wiadro oczekujac, ze pouklada z tata wieze, a ten odsyla go do mnie. Do mnie, ktora juz Tutek jest zmeczony po calym dniu siedzenia w domu - nie wyszlismy, bo nie czulam sie na silach tak mi bol glowy dokuczal, do mnie ktora tak glowa boli, ze ledwo zyje...

Dwa to Slubny widzi, ze ledwo siedze tak sie zle czuje. Ale nie, jak zwykle ON musi byc ten wazniejszy, bardziej zmeczony, zmarnowany i gorzej sie czujacy - gardlo go boli. To trzeba bylo wiecej czasu w weekend z kumplami spedzic. Przeciez od imprez gardlo sie leczy, bo zdezynfekowuje sie!!!

Trzy- przyszlo do kapieli Tutka, a ten pyta czy musi on i czy wogole maly musi byc kapany codziennie. Nie nie musi, ale dzieciak spocony, brudne stopy, bo boso latal caly dzien, tylek obszczypany.... nie nie musi...

Usypial go tak skutecznie, ze maly przyszedl do nas do pokoju i padlo na mnie, bo ten juz sie nie ruszyl. A jak ja lezalam z Tutkiem, Slubny zaczal paletac sie po kuchni i halasowac, potem w lazience sie obijal - lazienka graniczy z sypialnia. To pewnie za to, ze jak on lezal z malym to ja poszlam do kuchni nasmarowac glowe amolem i podobno stukalam szafka - amol stal na parapecie...

Efekt byl taki, ze dopadl mnie dol ciazowy i ryczalam jak opetana.

Dzisiaj tez mam dola, a ten Idiota probuje naprawic wszystko. I tylko wkurza mnie telefonami. A ja juz nie wiem czy jest co naprawiac. Moze faktycznie powinnam sie spakowac i jechac do Rodzicow, a ten dupek egoistyczny niech siedzi sobie sam, bez zadnych obowiazkow, bez poczucia ciaglego, ze w domu nie ma spokoju, bo ciagle cos musi zrobic. Bo faktycznie jak pozmywa, pobawi sie z wlasnym dzieckiem, posprzata po sobie i nie wyjdzie do pubu w piatek i sobote to tragedia bedzie.


No i tak ciagle narzekam i narzekam. Czy u mnie nie moze sie zaczac cos milego dziac?? Czy ja jakas kare od losu dostalam i wszystko co zle spada na mnie??
ciernista : :
lip 02 2008 Troche o Slubnym
Komentarze: 3
Wracajac do soboty ( troche nieladu tu wprowadzam, ale dawno mnie tu nie bylo i wszystko sie przypomina), to Slubny mnie przywiozl kolo 14.00. A juz o 20.00 lecial na imprezke. Wrocil w niedziele rano. O dziwo po raz pierwszy nie zrobilam awantury. Mialam to w d... . Jego zycie, jego wybory. Widac co woli.

Z Tutkiem ciagle sie denerwowalam, ciagle sie klocilam i wrzeszczalam ( bez skutku) i maly byl niespokojny. Nocki nieprzespane ( 3godz snu na dobe to chyba niezbyt duzo?), kilkuminutowe drzemki w ciagu dnia i wrzask jak mnie nie bylo- pierwsze miesiace zycia Tutka tio byl koszmar ( oczywiscie Slubny nie pomagal, nawet z sypialni sie wyniosl, bo on musial sie wyspac, a piatki i soboty opijal syna-4 miesiace kurwa mac).

Tym razem stwierdzilam, ze po co mi te nerwy. To nic nie daje, tylko mi i Kluskowi daje sie we znaki. Zreszta jak sie urodzi takie jak Tutek to pomocy nadal nie bede miala ze strony Slubnego i tylko ja sie zamecze. Slubny twierdzi, ze wie, ze zle postepowal i teraz sie zmieni, ale ja sie nie nastawiam. Po co mam sie rozczarowac. Bedzie co bedzie. Chwilowo licze tylko na siebie. Chcialam dwojke dzieci, mala rozniece wieku- bede miala. I z tego powodu jestem szczesliwa, mimo ze cholernie zmeczona. Ale jeszcze kilka lat i dzieci sie usamodzielnia. I to ze mna beda mialy lepszy kontakt. Slubny jeczsze pozaluje, ze zmarnowal ten czas.

Pozostaje pytanie czy jeszcze bedziemy razem, bo jak sie wkurze tak porzadnie to odejde...


No tak sobie musialam widac ponarzekac. Wyrzucic z siebie. Jakos mi lzej.
ciernista : :