Archiwum październik 2009, strona 1


paź 12 2009 butla przyjeta, cyc pustoszeje:)
Komentarze: 5
Miszelin jakos pogodzil sie z brakiem cycusia. Przeszedl do porzadku dziennego i zaakceptowal butelke od pierwszego dnia odstawienia.

Ze mna gorzej. Rekompensuje sobie "czas ssawki" piciem likieru. Smakuje:) Pierwszego dnia, a drugiego dnia odstawiania ssawki, wypilam piwko, a potem chyba z dziesiec kieliszkow pysznego likieru.

I nawet mi w glowie nie zaszumialo. I nie czulam procentow. Wczoraj juz tak. Smak alkoholu ciut przeszkadzal:)

Teraz z matki polki stane sie alkoholiczka;), bo mi smakuje.


Miszelin dzisiaj zaszalal. Pierwsze spanie po nocy zaliczyl o 12.50 i spi do teraz.

Ogarnelam chate. Tzn odkurzylam i pomylam schody. Za odkurzanie bralam sie juz dobry tydzien, ale jakos nie wyszlo. Bo jak Miszelin spi to nie, bo sie obudzi, a jak nie spi to tez nie, bo sie boi i leci za odkurzaczem z rykiem. Zamiast uciekac- zero pomyslunku! Ale ten podgatunek tak juz ma.

A odkurzyc musialam, bo mi dziecko z dywanu jakies resztki wybiera i wcina:) A moze sobie pochowal na potem? W koncu dywan kudlaty, dobry na schowek pokruszonych ciastek, marchewek i diabli wiedza czego jeszcze.

No sie obudzil. Lece nakarmic glodomora!
ciernista : :
paź 09 2009 zła... wyrodna... beznadziejna... matka...
Komentarze: 5
Nawet nie wiem, co napisać...

Czuję się okropnie. Serce mi chyba pękło. Boli jak diabli.

Od miesiąca katuję Miszelinka samodzielnym zasypianiem. Płacze, broni się. A ja dla wygody. Swojej wygody! Żeby odzwyczaić od prywatnej mleczrni, żeby nie wisiał po nocach na cycu, żeby wreszcie zaczął przesypiać noce,żebym mogła wreszcie gdzieś wyjść wieczorem po raz pierwszy od praktycznie 3 lat ...

Dzisiaj nie dałam piersi. W południe walczył o swoje. ( Jak był chory złamałam zasady i w dzień karmiłam, żeby pospał dłużej, żeby zbić temperaturę. I pomyśleć, że tylko 2 dni dostawał w dzień i już się przyzwyczaił. Ma być i już! A tu wyrodna matka zostawia w łóżeczku i ma w nosie.)

Przyszedł wieczór... Miszelin zmęczony, płaczący, wykąpany... gotowy do spania. A ja co? Zamiast położyć się z nim w łóżku jak zwykle, wpakowałam do łóżeczka i poszłam zrobić mleko... sztuczne.

Wypił! O dziwo Miszelin wypił. Rozcieńczone bardziej niż powinno byc, ale wypił. I jeszcze dorabiałam.

Trzymałam tą cholerną butelke, a łzy same ciekły mi ciurkiem. A serce powoli rozpadało się na części...

Mały przysypiał i pierwszy raz od czasu, kiedy był dokarmiany, a ja walczyłam o pokarm, pił z butli.

Nie zasnął... Płakał jeszcze chwile nim to nastąpiło. Poszłam raz i drugi... przytuliłam, dałam buzi... a on... a on patrzył tymi swoimi ślipkami i wyrywal w stronę łóżka. Tak jakby wypił tą butle za kare, żeby pokazać, że już spełnił moje oczekiwania i teraz powinna nastąpić nagroda... cycuś.

Nagrody nie dostał. Zasnął chlipiąc.

A ja. Ja mam łzy w oczach do tej pory, smutno mi, żal... Żal, że skończyło się coś, czego juz nie będze... skończył się jakiś ważny dla mnie etap... Mała główka wtulona we mnie... tego już nie będzie...

Mam kluchę w gardle. Ciężko... cholernie ciężko... mi chyba bardziej tej bliskości będzie brakowło niż Miszelinowi.

Zresztą zobaczymy, co będzie w nocy. Bo wieczór to pikuś z tym co przede mną.



A tak z innej beczki - po trzech dniach temperatury wyszła wysypka. Czyli tzw. trzydniówka zaatakowała. Tylko dzisiaj jest jeszcze bardziej wysypany niż wczoraj. Może jednak oczekiwana ospa??
ciernista : :
paź 07 2009 trzydniowka???
Komentarze: 0
Miszelin chory. Wysoka goraczka. Z niedzieli na poniedzialek prawie 40st.

Lekarka stwierdzila, ze najprawdopodobniej jelitowka. Ale chyba zmylilo ja zbicie temp. na kilka godzin.

Od niedzieli mamy na koncie tylko 2 kupy i 2 razy wymioty. Zreszta bardziej ulanie niz chlustanie.

A dzisiaj rano maly mial 39,5. Zbilam. Chwilowo stan podgoraczkowy. Od rana nie rosnie. Czekam na wysypke. Jesli dzisiaj nie pojawi sie, jutro do lekarza.

Do tego gorne jedynki sie wybijaja. Jedna juz mamy. A druga komplikuje samodzielne zasypianie.

Dzisiaj rano Miszelin zasnal mi na reku. Po poludniu glaskany po glowce i wkolo uszka.

Dzisiaj zaczal jesc. 5 lyzeczek zupki. Caly poniedzialek i wtorek unikal lyzeczki z jedzeniem jak tylko mogl. A jak juz podstepem mu wpakowalam do buzi, to po 5 min mial wszystko, a nawet wiecej na bluzce.

Cos czuje, ze wychodzimy na prosta. Mimo ciaglego wmawiania mi przez Slubnego i tesciowa, ze to przeziebienie, uszy, pluca...

Zero innych objawow. Ani kataru, ani kaszlu...

Czekam na wysypke...
ciernista : :
paź 06 2009 chwila dla siebie
Komentarze: 1
W sobote ciecie wlosow. Pojechalismy do galerii po swetr, a ze ja wpadlam od razu na salon fryzjerski, to juz tam zostalam.

Swetra nie kupilam, bo Miszelin juz marudzil, ale co wlosy po 11 miesiacach obciete to moje.

Poszlo jakies 10 cm. Moglam jeszcze wiecej dac pod golarke (bo pani scinala golarka, nawet nozyczek nie wyjela). Co mam lzejsza glowe to mam. Nastepnym razem kolejne 10cm... Chyba, ze mi przejdzie ochota:).

Wczoraj zaliczylam kosmetyczke. Kuzynke Slubnego. Oczyszczanie, mikrodermabrazja, czy jak sie to nazywa, maseczki... 2,5h bez dzieci. Och... zycie bywa piekne.

Malo mam tych chwil tylko dla siebie, bez dzieci w tle.

Odkad sie Terrorist urodzil, a beda juz niedlugo 3 lata, to 2 razy kosmetyzowalam sie, fryzjer widzial mnie moze z 5 razy. Stanowczo za malo. Tym bardziej, ze reszte czasu praktycznie non stop nierozerwalnie z dziecmi.

Mozna miec dosc, prawda??

Geba oczyszczona - jakby z tone ubylo, lekka taka ta twarz:)

Kudly do ladu doprowadzone. I zeby smieszniej bylo, po 30 latach zaczely sie krecic. Tak mnie pani Daria oswiecila. A ja durna myslalam, ze od gumki do wlosow. Nawet mokre spinam, wiec moglam sie pomylic, nie??
ciernista : :
paź 03 2009 film
Komentarze: 0
Obejrzalam film na podstawie ksiazki "bez mojej zgody".

Marna wersja filmu, bo krecony w kinie kamerka, ale molestowalam slubnego, zeby sciagnal.

Zakonczenie zaskoczylo mnie nie mniej niz ksiazkowe.

Ksiazka, jak to zwykle ksiazka, o niebo lepsza. Film nie jest w stanie oddac tego, co pismo.

Rozczarowana jestem ... zakonczeniem.

InnaM polecam.

Pewnie inaczej bym patrzyla na cala sprawe, gdybym nie miala dzieci. Ratowac jedno dziecko, kosztem zdrowia drugiego...

Ciezki wybor...

Ale jako matka... lapalabym sie ostatniej deski ratunku...
ciernista : :