Najnowsze wpisy, strona 20


cze 23 2009 ze spacerami jest lepiej
Komentarze: 0
Udaje mi sie chodzic z dziecmi na plac zabaw do parku.



Wczesniej bylo to nie do pomyslenia. Miszelin wydzieral sie w wozku ledwo wyszlam z domu. Terrorist chcial na plac zabaw. Wiec latalam z Miszelinem wazacym wtedy jakies 9kg na reku za Katkiem i Katkia podnosilam na drazki, chustawki itp. Kregoslup dostal po d...



Teraz chodzimy do parku na wiekszy plac zabaw niz jest przy bloku Rodzicow. Miszelin sie kimnie. Potem rozglada na wpolsiedzaco. Na chustawke go wsadze i tez chwila spokoju.



Poki co jest super. Z wyjatkiem klotni z Tata. Ale ze dzisiaj Dzien Ojca i juz MERCI zalatwilo sprawe:)

ciernista : :
cze 22 2009 pierwsza kłótnia
Komentarze: 0
Pierwsze starcie z Tata.

Normalnie nie pozwole, zeby mi ktos dzieci bil. A ojciec chcial Terroristowi na tylek dac.

I za to, ze nie uleglam Katkowi i ryczal, a raczej wyl od (dopiero) jakich 15 min. Jakby pozwolil mu poryczec z kilka razy, to by sie wymuszania skonczyly. Ale nie! Bo dziecko nie moze plakac, albo ze on nie moze sluchac tych wrzaskow. A ja juz mam dosc ulegania na kazdym kroku smarkaczowi, tylko dlatego, ze dziadek ma focha i musi byc tak jak on zadecyduje. A potem mi gada, ze dzieciaki mam rozpieszczone. Ciekawe dlaczego?

Podobno jak wystartowalam (przewijalam w pokoju obok Miszelinka), to Mama myslala, ze pozabijam. Iskry szly za mna. I pioruny z oczu.

Ostrzegalam, ze ma sie nastawic na histerie Terrorista. Bunt dwulatka... Ciezki charakter... zreszta po dziadku. Uparty jak osiol.

Ja rozumiem, ze dziadek zmeczony, ale ostrzegalam. A jak nie potrafi zrozumiec, to beda iskry szly.
ciernista : :
cze 19 2009 jade
Komentarze: 4
Jakos ostatnio czasu nie mialam na pisanie. Zbieralam sily i sen na pobyt u Rodzicow. Dzisiaj jade:).

Ok 14.00 wyjezdzamy. Po drodze tylko USG tarczycy Terrorista.

Dwa miesiace nie bylam. Z dwojka nie lubie zbytnio tam jezdzic. Inaczej. Bardzo chcialabym jezdzic czesciej, ale nie daje rady. U siebie jak mam dwojke to jest mi latwo. A tam... no coz Tata nie ulatwia pobytu. Wedlug niego dziecko nie powinno plakac. A Terrorist to wykorzystuje i wymusza wszystko rykiem... Ale to dluga historia...

jak nie pisalam to jezdzilam na badania. Z tymi moimi lapami... i nogami dretwiejacmi. Teraz czekam na rezonans.

Mam 13 doniczek, a raczej donic na tarasie z surfiniami. Ostatnio 2h podlewalam. Ja ktora nie znosze kwiatow, postanowilam upiekszyc balkon. Jeszcze bede zalowac. Juz to wiem. poki co ladnie wyglada.

Terrorist szalal wczoraj na spoznionym Dniu Dziecka, organizowanym przez firme Slubnego. Byli w family parku w Miescie. Mnie ta przyjemnosc ominela i bardzo zaluje, ale MIszelin nie dalby rady. Bo kto organizuje impreze dal dzieci o godz. 17.30 i to jeszcze z godzinnym dojazdem. Tyle, ze "firmowe dzieci" w wiekszosci przypadkow chodza spac w kratke. Raz o 23, raz o 21, a nawet o 1.00. Okazalo sie, ze tylko nasze o 20.00 juz w lozkach.

Terrorist podbno szlal w kulkach. A ja to przegapilam :(

No to na tyle, bo sie spiesze i pisze bez ladu i skladu. Bede za tydzien.
ciernista : :
cze 12 2009 12 czerwiec 2009
Komentarze: 3
Miszelin konczy dzisiaj pol roczku.

I kiedy to minelo????

Od jakiegos czasu jest strasznie pogodnym dzieckiem. Ale domagajacym sie duzej uwagi:) Niby sie sam zabawi, ale najlepiej, zeby podziwiac. Inaczej placze.

Zasypiac nadal nie umie. Tylko przy cycku. Albo bujany, jak hrabia sie zdecyduje to cyc trza podac. I to jeszcze ja musze sie domyslic co w danej chwili Miszelin chce. Czesto jest tak ze w danej chwili nie chce mleczarni, ale po kilku sekundach juz jak nabardziej.

Obraca sie, kula po podlodze. Najbardziej lubi lezec na zimnych kaflach. Co go przestawie na koc/dywan, tak manewruje, ze i tak konczy na kafelkach w czesci kuchennej.

Jest strasznie calusny. Nastawia sie, a jak dostanie buziaka to sam daje. Jest sie oslinionym, ale buziak to buziak. Te jego buziaki przypominaja polizanie buldoga:)

Rechocze. Zabojczy ma ten smiech.

Lapie wszystko, co znajduje sie w jego poblizu. Najbardziej lubi przyciagac kocyki, spodenki, posciel... po prostu materialy.

Lubi pluszaki:)

Butli nadal nie toleruje. Niby memla smoka i sie rechocze, ale traktuje go jak zabawke, bo jak tylko zechce jesc lub pic, to szuka mleczarni. Nie wazne, ze z butli leci mleko/herbatka. Zawartosc butelki jak juz znajdzie sie w jego usteczkach, zostaje natychmiast wypluta.

Ciezko bedzie oduczyc :( Ale na razie jakos mi to nie przeszkadza.

Chetnie wcina zupki. Dostal 2 razy dopiero, ale otwieral dzioba i nawet mnie popedzal. Czyli szpinak z ziemniakiem ok i jarzynowa tez ok.

I zeby sie pchaja na wierzch. Ale pchaja sie juz od tygodni. Tylko nadmiar sliny laduje na mnie i wiecznie upaprana chodze. Przez te zeby marudny momentami. I w nocy sie budzi czesciej.

ciernista : :
cze 12 2009 znow krwi pobranie
Komentarze: 0
...czyli powtorka z koszmaru.

Katek zostal poinformowany w domu o tym, co go czeka. Ja jestem zwolenniczka informowania dzieci od malego o tym, co ma sie wydarzyc. Ostatnio Terrorist nieswiadom niczego, ufnie wszedl do gabinetu, a potem widac bylo w jego oczach zal do mnie. Pierwszy i ostatni raz go tak urzadzilam.

Tym razem zaczelismy od laboratorium i to stamtad pani dzwonila na oddzial dzieciecy. Pani w laboratorium byla bardzo mila. Zagadywala Katka, a ten kokietowal tymi swoimi wielkimi slipiami za firanka rzes.

Katek sie uspokoil, bo pani powiedziala, ze jego kluc nie beda. Tylko Slubnego. Bo dzieci na dzieciecym.

Mielismy poczekac na korytarzu. Slubny przekonany, ze to troche potrwa poszedl na fajke i po kawe na dol. Ledwo zniknal, wyszla po nas mila pani. Wsciekla na Slubnego, z Miszelinem na reku, Katkiem placzacym sie miedzy nogami, pokonalam wysokosc pietra.

No i mila pani wziela Katka na rece, ze niby mu pokaze spiace dzieci.

Po chwili slyszalam juz tylko krzyk, placz, blaganie...

Bliska bylam placzu. Slubnemu tez sie broda trzesla. (Szybko przylecial po moim telefonie).

A Katek wrzeszczal... za zamknietymi drzwiami... jakies 20m od miejsca, w ktorym kazali czekac.

I tylko slyszlam "mamus chodz!!!", "tatus!!!", "zostaw!!!", "ejeeeee!!!", "daj eje!!!", "maaaaaaaammmmaaaaaaaaa!!!", "nie jób(= rób)!!!"...

Gdybym wiedziala, ze niezaszkodze to bym weszla. Ale wiedzialam, ze jeszcze Miszelin do pobrania.

Miszelin byl krotko. Moze z 2 min. (Katek 10min albo i dluzej). I tylko chwilke zaplakal. Jak go wyniosla mila pani to juz sie usmiechal. Ale pobranie z glowki podobno najmniej boli..., no i nieswiadom byl tego, co sie dzieje.

Na szczescie wyniki Miszelina sa ok. Katek tylko minimalnie ma podwyzszone TSH. Norma do 5, a maly ma 6. (Ostatnio norma byla 4,2 a Katkowy wynik 11,77). Moze bedzie dobrze....
ciernista : :