Najnowsze wpisy, strona 22


maj 30 2009 mecz
Komentarze: 0
Slubny pojechal na mecz do Pyrlandii.

Niestety nawet drugiego miejsca Lech nie zajal. Tylko trzecie. A jeszcze sie Slubny ludzil, ze gdyby Wisla przegrala a Lech wygral...

Tylko, ze Wisla nie przegrala, a Lech zamiast wygrac zremisowal. Zreszta grali kaszane... Beznadzieja!

ciernista : :
maj 30 2009 nie wytrzymalam
Komentarze: 3
Psychicznie. I wczoraj rzucilam Kluskiem... A tak! Ćpnęłam nim na poduche, na lozko i wyszlam.

No bo ile mozna wytrzymac??? Ja rozumiem, ze chory, ze katar, ze kaszel, ze zeby... Ale to nie od wczoraj, nie od poczatku przeziebienia... Tylko juz od dluzszego czasu.

Przychodzi pora spania, tym samym i zapelnienia brzusia, a Kluch zamiast za cyca, zaczyna wyc. I moge sobie go nosic, spiewac, przytulac, kolysac... i nic. Ktos by powiedzial, zeby zostawic samego. Owszem probowalam. Kluch nakreca sie z kazda minuta i potem jeszcze gorzej go uspokoic. A wyc Kluch potrafi... najdluzej wytrzymalam psychicznie blisko 4h. I wcale sie maly nie zaczynal uspokajac... tylko z kazda minuta bardziej zawodzil.

A wczoraj... no coz. Po niemalze calym dniu noszenia, wieczorem po drugiej godzinie wrzasku... cos peklo we mnie. Cyc nie, wyginal sie jak struna, w pozycji, do niedawna niezawodnej, na wpol siedzaco tez nie pasowalo, kolysanie, bujanie, podskakiwanie, spiewanie, glaskanie, kolysanki ....

Wyl i wyl...

Mi rece odpadaly juz, nadgarstek odmawial posluszenstwa, noga (dolegliwosc niezidentyfikowana jeszcze z dziecinstwa) w kostce zaczela nawalac...

[Zreszta od jakiegos czasu chodze z tymi lapami dretwiejacmi, nerwobolami krazacymi, gdzie im sie podoba, zanikami czucia w palcach... do lekarza.)

Tak wiec ja WYRODNA MATKA walnelam Kluskiem w poduche. Jeszcze dlugo wyl i nie zapowiadalo sie na zakonczenie. Tak czy siak musialam udobruchac gowniarza.

I co tu z takim zrobic??? Ja juz wymiekam. I pomyslec, ze zasypial sam po powrocie ze szpitala, zanim zaczely sie kolki...
ciernista : :
maj 28 2009 jedyny plus
Komentarze: 3

tej kluskowej choroby, to taki, ze nie robi mi pobodki o 6.15. Dzisiaj na przyklad jeszcze spi.


Owszem budzi sie na zarelko, ale pocycka, pociamka, possie i spimy dalej. Ja nawet szybciej zasypiam niz moj ssaczek uwieszony na cycu:) Potem Kluch sobie lezy, cyc tez sie wala na poduchach i ja:)


 Oj gdyby tak mniej marudny jeszcze byl...


I umial sam zasypiac...


Marzenia!

ciernista : :
maj 27 2009 znowu chorobska sie przyplataly
Komentarze: 2
Wieczorem Dawid zaczal marudzic. Po chwili sie zorientowalam, ze przypomina kaloryfer. Temp. 39,5. Tak pi razy drzwi, bo tym paskowym mierzylismy. Dostal Nurofen. w nocy dalej kaloryfer. Znowu nurofen.

Tylko ja zglupialam, bo od 3-6 m-cy dawka 2,5ml, ale waga od 5-7,6kg. A moj Miszelin ma 9900g (tak wiem, tez mnie to przeraza)- wedle ulotki tak jak dzieci od 1-3lat i wtedy juz dawka 5ml.

Rano, jak juz nic nie pomagalo, dalam 5ml.

Byl Mariusz. Chwilowo bez antybiotyku. Dzieki Bogu. Ale jak temp nie zmaleje do piatku to raczej sie nie obedzie bez. Brrr.

Katek tez smarka. Niby tylko pierwszy dzien (poniedzialek) mial najgorszy, ale juz dzisiaj znowu dundle w nosie. I chrypka. Zobaczymy co bedzie.

Poki co mam dosc:
- zmiennej pogody,
- lekarzy ( a to dopiero poczatek, Katkowa tarczyca pod obstrzalem, jeszcze raz krew do pobrania, usg i sie zobaczy),
- nieprzespanych nocek,
- balaganu w chacie,
- psychicznego zrycia m.in pobieraniem krwi u Katka ( Dawidowe nie doszlo do skutku),
- i to co wyzej w nawiasie tez mnie martwi,
- niemoznosci chodzenia na spacery, bo Miszelin ryczy...

I reszta mi z glowy wyleciala.
ciernista : :
maj 24 2009 TSH
Komentarze: 1
Od wczoraj Miszelin przewraca sie z pleckow na brzuszek:)
A taki grubasek. Katek opanowal te umiejetnosc w 8 m-cu. Len byl jak diabli.

Katek chory. Wieczorem niewyrazny taki byl. A jak juz zaczal sie budzic co chwila z przeraliwym placzem, to juz wiedzialam, ze cos sie swieci.

A jutro endokrynolog dzieciecy... Katek ma 11.44 TSH, a norma do 4.0. Kurwa mac!!! Od wczoraj chodze nerwowa. I jeszcze to przeziebienie czy chuj wie co. A jechac musze, bo sie boje. Wyniki TSH mnie dobily.

Moje wyniki tez sporo podwyzszone, 8.cos. Fakt, dupnie sie czuje od jakiegos czasu, ale zwalalam na zmiany pogody.

Tylko jak ja mialam kiedys wynik 11.44 (taki sam jak Katek teraz) to mialam mysli samobojcze, nic mi sie nie chcialo, nerwowa bylam jak diabli - kubek stojacy po prawej stronie stolu potrafil mnie z rownowagi wyprowadzic, bo akurat mialam wizje, ze powinien stac po lewej.

Niech sie to juz powyjasnia, bo mnie nerwy zzeraja.
Nawet nie potrafie sie cieszyc kluskowa umiejetnoscia. A taki radosny jest przy tym:)
ciernista : :